Tytułowa „Pomarańcza Newtona” w najnowszym tomiku poetyckim Ewy Lipskiej symbolizuje ziemię, gdzie egzystujemy naznaczeni skazą czasu („Oni już byli./My właśnie jesteśmy./Wy dopiero będziecie”). Gdzie zbudowaliśmy plastikową rzeczywistość kultury masowej („Na scenie MacHamlet’s./Teatr szybkiej obsługi./ „Biedny Yorick” Glutaminian sodu./Świadkowie historii/z pobliskiej frytkarni”). Gdzie wciąż beznadziejnie walczymy o własną autentyczność, skazani na porażkę z rolami, które narzucają nam konwencje czy reguły społecznego bytowania (wiersz „Nowa Prowincja”, notabene nazwa knajpy w Krakowie).
Ewa Lipska przyzwyczaiła już nas do sarkastycznego tonu swoich ostatnich wierszy. Nam samym i światu poetka zdaje się podsuwać krzywe zwierciadło, w którym tym mocniej zaznaczają się drobne i wielkie szaleństwa naszego zwariowanego wieku. Wisielczy humor artystki potrafi rozbawić, ale książka kończy się jednak obrazem zagłady: „Kiedy [pomarańcza] leży/pod roztargnionym drzewem/spada na nią/człowiek”. To napomnienie. Ewa Lipska wyrasta dziś na najwybitniejszą moralistkę polskiej literatury, która naucza nie przynudzając. To wielka sztuka.
Ewa Lipska, Pomarańcza Newtona, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2007, s. 85