Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Międzynarodowe Czytanie

Fragment książki: „Retromania. Jak popkultura żywi się własną przeszłością”

W świecie mody wszystko jest przejściowe oprócz rozkosznego dzwonka kasy.

Wraz z warszawskim Teatrem Studio redakcja „Polityki” proponuje swoistą alternatywę – lub uzupełnienie – do czytanych podczas Narodowego Czytania „nowel polskich”. Wyboru książek dokonało jury, w którego skład weszli: filozofka Agata Bielik-Robson, pisarka Małgorzata Rejmer, zastępca dyrektora Teatru Studio Tomasz Plata oraz nasi redakcyjni koledzy Justyna Sobolewska i Edwin Bendyk. Jedną z naszych propozycji jest książka „Retromania. Jak popkultura żywi się własną przeszłością”, której fragment publikujemy poniżej.

***

Okładka książki „Retromania. Jak popkultura żywi się własną przeszłością”mat. pr.Okładka książki „Retromania. Jak popkultura żywi się własną przeszłością”

Vivienne Westwood – jedna z czołowych przedstawicielek historycyzmu naszych czasów, autorka projektów inspirowanych piratami, włóczęgami, strojami osiemnasto- i szesnastowiecznymi itp. – powiedziała w udzielonym „New York Timesowi” w 1994 roku wywiadzie, że jej zdaniem „od podążania naprzód wcale nie robi się lepiej – raczej gorzej. Nowoczesność to pojęcie, o którym należy zapomnieć […]. Moda to dobry wskaźnik ludzkiej intuicji, która każe im rozglądać się za tym, co było wcześniej”. Racjonalizowała tym samym obłędną obsesję na punkcie łupienia przeszości, gdy tylko minie stosowny okres kwarantanny. Dziennikarka modowa Lynn Jaeger odnotowała, że Anna Sui „całą karierę oparła na przywracaniu, przywoływaniu i przetwarzaniu oryginalnej mody lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych, a więc z czasów jej własnej młodości”. Valerie Steele, badaczka i dyrektorka muzeum w nowojorskim Instytucie Technologii Mody, powiedziała mi, że projektanci zaczęli odwoływać się do mody lat osiemdziesiątych już w ro ku 1990. „Dany okres można uznać za zakończony, kiedy tylko zacznie być punktem odniesienia. W ciągu lat dziewięćdziesiątych kolejne aspekty retro poprzedniej dekady stawały się modne mniej więcej co trzy lata”. Mieliśmy nawet falę inspiracji latami osiemdziesiątymi w postaci kolekcji zainspirowanych „historycystycznymi” projektami Vivienne Westwood, znanymi jako Tęsknota za Błotem. Kolejnym objawem maniakalnego recyklingu jest „nawarstwianie nostalgii”, jak dziennikarka modowa Bethan Cole nazwała „piętrzenie epok, na przykład oglądanie lat trzydziestych przez okulary z lat siedemdziesiątych”. Cole podaje jako przykład brytyjską artystkę popową Alison Goldfrapp, która przefiltrowała szyk Marlene Dietrich przez glam lat siedemdziesiątych i estetykę Biby. Współgra to z muzyką samej Goldfrapp, która wdziewa styl innej epoki na każdym albumie, kolejnej warstwy z magazynu historii popu w nowym ujęciu.

O ile Vivienne Westwood miała bardzo górnolotne podstawy dla eksplorowania przeszłości, o tyle moda retro w swoich odwołaniach do dawnych koncepcji działa raczej na oślep. Mody na style z epoki są nie tyle „znakami czasu”, ile raczej symptomami błędnego koła, jakim w gruncie rzeczy jest dość autonomiczne królestwo gustu i fajności. „To wszystko funkcjonuje w ramach ikonografii modowej bez związku z jakimś szerszym kontekstem społecznym – twierdzi Valerie Steele. – Wszystko to napędzają poszczególni projektanci, jak na przykład Marc Jacobs, mający własne powody, by odwoływać się do danego okresu, oraz tendencje obserwowane w tak zwanym «światku rzemiosła», czyli wśród ludzi wytyczających trendy i krzyki mody”.

Ale czy nie tak jest w ogóle z całym środowiskiem mody? Moda ma własne cykle, rzadko kiedy powiązane z przemianami społecznymi czy nurtami kultury w szerszym ujęciu. Jak wykazał Roland Barthes w swoim doniosłym, choć nieco napuszonym studium System mody, długość spódnicy, modne kolory i tkaniny zmieniają się na modłę kompletnie arbitralną. „Istotą mody są zmiany – argumentuje dziennikarka modowa Jamie Wolf – ale zupełnie nieistotne jest, jakie to zmiany”. Mógłbym rozwinąć tezę Wolf i powiedzieć, że istotą mody są zmiany, ale nie Przemiana rozumiana jako postęp. Moda jest ciągle buzującym, a mimo to w gruncie rzeczy statycznym światem, jest nie tylko przeciwieństwem zmian w sensie artystycznym czy politycznym, ale wręcz jest im przeciwna. Wspominamy tu o ruchach artystycznych czy politycznych, ponieważ właśnie one zmierzają do zbudowania czegoś nowego, a w trakcie tego procesu zdecydowanie odrzucają wcześniejsze stadia rozwoju i przestarzałe koncepcje. Tymczasem w modzie wszystko to, co démodé, prędzej czy później może stać się na nowo modne. I analogicznie każdy krzyk mody musi zostać tego statusu pozbawiony w rytmie groteskowego i szkodliwego dla środowiska (tyle się marnuje!) branżowego cyklu sezonów, stanowiącego mimowolną parodię cyklu Przyrody.

Jako przykład niech posłuży znaleziony przeze mnie w 2009 roku artykuł, w którym rozważano, jakie okulary przeciwsłoneczne należy nosić najbliższego lata. „Jak wskazuje dyktat mody, należy sięgnąć po coś nowego” – pisze autor, radząc czytelnikom, by odstawili zeszłoroczne okulary Ray-Ban Wayfarer i zastąpili je czymś „klasycznym, retro”, czyli modelem Ray-Ban Clubmaster, który pierwotnie wszedł na rynek w latach osiemdziesiątych i „był zainspirowany modą retro rockabilly z lat pięćdziesiątych”. Widzimy tu, że „czas na zmiany” w świecie mody = żadnych zmian. Zachęca się nas, byśmy pozbyli się sprzętu wciąż sprawnego, ale liczącego sobie zaledwie rok, na rzecz czegoś zupełnie innego (ale wyprodukowanego przez tę samą korporację!). Widzimy także, jak postępujący autokanibalizm mody retro generuje niekończącą się dewaluację sensu: oto zakup marki Clubmaster to reminiscencja lat osiemdziesiątych, kiedy marka ta była z kolei reminiscencją lat pięćdziesiątych. W świecie mody wszystko jest przejściowe oprócz rozkosznego dzwonka kasy.

Simon Reynolds, „Retromania. Jak popkultura żywi się własną przeszłością”, przeł. Filip Łobodziński, Kosmos Kosmos

Przeczytaj inne fragmenty z dwudziestki wybranych przez nas książek »

.mat. pr..
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama