Zaczyna się od tego, co polskim raperom po trzydziestce przychodzi dziś masowo, czyli refleksji nad wiekiem: Czy potrafimy jeszcze narobić hałasu? Odpowiadając, Łona po swojemu miesza ton wysoki z niskim: „Ten hałas, co bezsprzecznie jeszcze umie przyk…wić/Choć już mniej orbi, już bardziej urbi”. Ważniejsze jednak jest to, że szczeciński raper ciągle nie daje się wyprzedzić młodzieży w składaniu rymów idealnie balansujących na krawędzi tonacji buffo i całkiem poważnej. Jak w kolejnym „Gdzie tak pięknie”: „Gdyby nie te ruskie, gdyby nie te żydy…/Cały mój kraj zamknięty w gdyby/Horyzonty tu nie najszersze, marne gusta/Ale gdzie tak pięknie potrafią przypuszczać?/Gdzie takie dzikie tłumy drogą fantazji szłyby?/Cały mój kraj zamknięty w gdyby”. Całą recenzję można tak złożyć z cytatów, a tu przecież jest strona muzyczna Webbera, coraz śmielej zmuszająca do podrygiwania, coraz też nowocześniejsza w brzmieniu i fantastycznie wykorzystująca rytmikę głosu. Łona reaguje frazą niemal afrykańską w „Nie pogadasz” („Baby boom tak daleko zaszedł/Że gdy tłum, to nie wiem, które to wasze”), a potem wraca do życiowych zmian: „Kawa bez papierosa? Jakoś się zmuszam/Chociaż zniknął cały smak, cały sens oraz pół Jarmuscha”. Więcej tu smaku, sensów i bystrych spostrzeżeń niż w niejednej książce.
Łona i Webber, Nawiasem mówiąc, Dobrzewiesz