Muzyka

Znana Kowalska

Recenzja płyty: Kasia Kowalska, „AYA”

materiały prasowe
Długo powstawała ta płyta: piosenkę tytułową znamy od dwóch lat, dekada upłynęła od poprzedniego albumu Kasi Kowalskiej, która jednak pozostała Kasią i wydaje się ani wokalnie, ani fizycznie nie odróżniać bardzo od tej Kowalskiej, którą znamy z końca lat 90.

Ma to swoje dobre i złe strony. Dobra to porządna strona wykonawcza, niedzisiejsze podejście do melodii, aranżacji piosenkowych w pop-rockowym stylu – za brzmienie odpowiada tu producent istotny dla polskiego rynku tamtych czasów Adam Abramek. Z drugiej strony – mamy tu również sygnał tego, czym album być mógł w swojej alternatywnej historii, czyli dwa utwory (w tym ten tytułowy, „Aya”) zrealizowane z Markiem Dziedzicem (m.in. Mela Koteluk, Ballady i Romanse). Z uznaniem dla pierwszych, z ciekawością dla drugich, stwierdzam tu jednak pewne objawy niezdecydowania, może i zbyt długiej pracy. I bardziej przypomnienie, jak polska muzyka pop brzmiała (dominują kobieca wrażliwość i męskie rymy) niż głos w dyskusji o tym, jak brzmieć powinna. Gość specjalny, anonimowa dla dzisiejszej publiczności Kanadyjka Alannah Myles, też głosem w owej dyskusji nie jest.

Kasia Kowalska, AYA, Universal

Polityka 28.2018 (3168) z dnia 10.07.2018; Afisz. Premiery; s. 67
Oryginalny tytuł tekstu: "Znana Kowalska"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Życie seksualne polskich księży. Michałowe z plebanii odchodzą, wchodzą tinderowe

Młodzi księża są bardziej aspołeczni, stałe związki to dla nich wyjście ze strefy komfortu. Szukają relacji na portalach społecznościowych. Przelotnych, bez zobowiązań – mówi Artur Nowak, autor reportaży „Plebania” i „Zakrystia”.

Joanna Podgórska
16.03.2025
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną