Po licznych perturbacjach, z przesunięciem terminu premiery i zmianą reżysera włącznie, „Słoneczni chłopcy” Neila Simona w końcu wchodzą do repertuaru warszawskiego Teatru Powszechnego. I stają się pierwszym sukcesem teatru przy Zamoyskiego od czasu zmiany dyrekcji, czyli już od ponad roku. Oparta na zderzeniu charakterów, skrząca się złośliwostkami i humorem sztuka o dwóch skłóconych komikach, którzy spotykają się po latach, by po raz ostatni zagrać swój koronny numer, cieszyła się sporym wzięciem w Stanach.
W latach 90. w filmowej wersji w role Williego Clarca i Ala Lewisa wcielili się nawet Peter Falk i Woody Allen. W spektaklu Macieja Wojtyszki z co najmniej równym powodzeniem role te grają Zbigniew Zapasiewicz i obchodzący w tym roku jubileusz 80-lecia Franciszek Pieczka. Duet, który już w wystawionym dwa lata temu w Powszechnym „Johnie Gabrielu Borkmanie” budził podziw, tutaj daje prawdziwy pokaz aktorskiego kunsztu. Zapasiewicz lekko i ze smakiem gra „zgryźliwego tetryka”, Pieczka – jego przeciwieństwo, siłę spokoju. Mistrzom z powodzeniem partneruje Krzysztof Stroiński w roli znerwicowanego siostrzeńca Williego i zarazem jego menedżera. Dzięki nim Mała Scena Powszechnego wibruje na przemian śmiechem i wzruszeniem.