Budowniczy kolekcji
Recenzja wystawy: „Letnia rezydencja. Kolekcja Marxa gościnnie we Wrocławiu”
W połowie lat 70. XX w. Erich Marx był szanowanym przedsiębiorcą budowlanym w średnim wieku, który o sztuce nie miał najmniejszego pojęcia. Kiedyś na wakacjach wszedł przypadkiem do galerii (przyznał, że po raz pierwszy w życiu) i wyszedł z niej z pięcioma obrazami pod pachą oraz mocnym postanowieniem, że będzie kolekcjonował sztukę. W 1982 r. na pierwszą publiczną wystawę jego zbiorów przyjechali specjalnie z USA dwaj legendarni artyści: Andy Warhol i Robert Rauschenberg. Po 14 kolejnych latach kolekcja doczekała się okazałej siedziby w Hamburger Bahnhof – nieczynnym dworcu w Berlinie. Zaś on sam został uznany za jednego z najważniejszych kolekcjonerów współczesnej sztuki w Niemczech. Teraz 50 prac zagości na jakiś czas we Wrocławiu. Nie ulega wątpliwości, że wspomniani Warhol i Rauschenberg będą głównymi medialnymi magnesami tej prezentacji. Być może też Joseph Beuys, Cy Twombly czy Anselm Kiefer. Patriotów z pewnością ucieszy obecność w tym zacnym gronie Wilhelma Sasnala i Zbigniewa Rogalskiego. Niezależnie jednak od wielkich nazwisk – to po prostu bardzo ciekawa i zróżnicowana wystawa, z reprezentacyjnymi, a nawet wybitnymi pracami z kręgu abstrakcji, minimalizmu, konceptualizmu, ekspresjonizmu czy pop-artu. Erich Marx zawsze wyznawał zasadę, że lepiej kupić jedno dzieło wybitne niż dziesięć dobrych. I dzięki tej zasadzie dziś możemy cieszyć oczy (przynajmniej przez kilka miesięcy) pakietem prac z najwyższej artystycznej półki.
Letnia rezydencja. Kolekcja Marxa gościnnie we Wrocławiu, Muzeum Narodowe we Wrocławiu, Pawilon Czterech Kopuł, do 22 stycznia 2017 r.