Chyba nie ma dnia, żeby nazwisko Krzysztofa Stanowskiego nie znalazło się wśród najpopularniejszych na polskim Twitterze. Z jednej strony wydaje się to logiczne, w końcu mamy Euro, a Stanowski to dziennikarz sportowy, właścicieli grupy Weszło, jeden z gospodarzy „Kanału Sportowego” – to jego czas.
Z drugiej strony jego nazwisko coraz rzadziej pada w kontekście piłkarskim, a dużo częściej w rozmowy z publicystą angażują się aktywiści czy politycy. Stanowski wyrósł najwyraźniej na pierwszego dziennikarza w Polsce, którego koniecznie trzeba przekonać do swoich racji.
Czytaj też: Dramatyczne sceny na Euro 2020. Christian Eriksen reanimowany
Od YouTube′a do Twittera
Popularność Stanowskiego bazuje na dwóch kanałach: pierwszy to YouTube („Kanał Sportowy” ma ponad 500 tys. subskrybentów), a drugi to prywatne konto na Twitterze, gdzie obserwuje go ponad 340 tys. osób. To o tyle ważne, że choć przez wiele lat był związany z „Przeglądem Sportowym”, to dziś jest przykładem dziennikarza całkowicie niezależnego, niezwiązanego z żadną redakcją, a przez to wolnego od rozmaitych nacisków.
Ta zbudowana w internecie popularność tworzy jednocześnie specyficzny związek pomiędzy Stanowskim a jego czytelnikami czy obserwatorami. Można tu mówić raczej o fanach i wielbicielach, dla których jest kolejną internetową osobowością. Nie tylko jego poglądy budzą sympatię, ale też – co ważniejsze – kiedy dochodzi do sporów w sieci, społeczność wokół niego jest gotowa bronić swego idola.