Nauka

Do you sprechen po ruski?

Ucz się języków, będziesz zdrowszy

Mirosław Gryń / Polityka
Biegła znajomość języków obcych poprawia nie tylko nasze perspektywy zawodowe, ale i funkcjonowanie naszego mózgu – opóźnia rozwój choroby Alzheimera, sprawia, że stajemy się bardziej kreatywni.
Mirosław Gryń/Polityka

Na świecie wielojęzyczność jest bardziej regułą niż wyjątkiem – ponad połowa ludzi włada biegle co najmniej dwoma językami. Z sondażu GUS, przeprowadzonego w 2002 r., wynika jednak, że ledwie 1,3 proc. mieszkańców naszego kraju posługuje się w domu na przemian polskim i inną mową. Najwięcej jest u nas osób znających polski i niemiecki – ponad 200 tys. Oczywiście wielojęzyczność jest codziennością licznych Polaków mieszkających za granicą, ale to w statystykach trudno ująć.

Choć naukowcy głowią się od lat nad definicją wielojęzyczności, na razie nie udało im się jej uzgodnić – i możliwe, że nigdy się nie uda. Dr Edith Esch z University of Cambridge argumentuje w książce „The Bilingual Family: A Handbook for Parents” (Dwujęzyczna rodzina: podręcznik dla rodziców), że taka sytuacja jest często idealizowana: „Ludzie zakładają, że osoba dwujęzyczna powinna znać obie mowy w stopniu perfekcyjnym i porównują jej umiejętności lingwistyczne do wyidealizowanego rodowitego mówcy (ang. native speaker)”. Prawda jest jednak taka, że idealny rodowity mówca, który zna swój język w stu procentach, nie istnieje. W końcu nie każdy Polak wie, co to jest jelec czy opustówka, chyba że zajmuje się fechtunkiem lub nurkowaniem. Podobnie jest z osobami wielojęzycznymi – część słownictwa znają w jednym, część w innym języku. Mogą np. świetnie porozumieć się z doradcą kredytowym po angielsku, ale już nie po polsku, a w angielskim zacinają się, kiedy mają mówić o ogrodnictwie. Większość ma też jeden język tzw. dominujący, w którym czuje się pewniej.

Najnowsze badania wykazują, że choć oba języki osoby dwujęzycznej zwykle zajmują większy obszar w mózgu niż jeden język osoby monolingwalnej, nie jest on bynajmniej dwa razy większy. Co ciekawe, im lepiej znamy drugi język, tym bardziej jest on „upakowany” i zajmuje te same regiony mózgu co pierwszy. Nowoczesne metody neuroobrazowania wykazują, że dwujęzyczni mają większe zagęszczenie neuronów w dolnej części kory ciemieniowej lewej półkuli.

Kiedy osoby dwujęzyczne rozmawiają, oba języki aktywują się w mózgu jednocześnie, nawet jeśli konwersacja jest prowadzona wyłącznie w jednym z nich. Powoduje to, że muszą one wybierać słownictwo z większej puli niż ludzie znający tylko jeden język. A im więcej języków, tym więcej słów do wyboru. To dlatego osoby dwujęzyczne częściej doświadczają uczucia, że mają jakieś słowo „na końcu języka”.

Kurs już w brzuchu

Michał i Ania Rompa, choć oboje są Polakami mieszkającymi w ojczyźnie, postanowili wychowywać dzieci w dwóch językach, i to od urodzenia. – Jestem dyslektykiem i miałem duże trudności z nauczeniem się angielskiego – wspomina Michał. – Chciałem tego oszczędzić synowi. Kiedy Ania była w ciąży, mówił do „brzucha” po angielsku. Czy to za wcześnie, aby zacząć? Wyniki eksperymentu, opublikowane w 2010 r. w „Psychological Science”, dowodzą, że nawet w pierwszym dniu po przyjściu na świat noworodki potrafią odróżnić języki, które słyszały w łonie matki.

Do niedawna naukowcy uważali, że dzieci wychowujące się w dwóch językach od urodzenia mają oba systemy lingwistyczne pomieszane i dopiero w wieku około trzech lat są w stanie je rozróżnić. Fred Genesee, profesor psychologii z Uniwersytetu McGill w Montrealu, argumentuje jednak, że gdyby języki były rzeczywiście poplątane, maluchy miałyby trudności z odpowiednim używaniem każdego z nich w rozmowie. Eksperymenty wykazują zaś, że tak nie jest. Nawet małe dzieci wiedzą np., że z babcią mówi się wyłącznie po polsku. Również mieszanie słownictwa czy gramatyki w jednej wypowiedzi nie świadczy o problemach z rozróżnianiem języków. Wręcz przeciwnie – dr Genesee dowodzi, że to tzw. mieszanie kodów lingwistycznych podlega ścisłym regułom gramatycznym i nie jest przypadkowe. Świadczy za to o zaawansowanej znajomości obu języków, gdyż tylko osoby w pełni wielojęzyczne potrafią płynnie łączyć różne systemy lingwistyczne, przekazując dzięki temu więcej informacji, niż można w każdym z języków osobno.

Wielu rodziców dzieci wychowywanych w kilku językach obawia się, że maluchy zaczną mówić później niż ich jednojęzyczni rówieśnicy. Ellen Bialystok, profesor neurobiologii z University of York w Toronto, która prowadzi badania nad wielojęzycznością od niemal 40 lat, twierdzi jednak, że w przypadku małych dzieci nauka dwóch języków naraz jest równie łatwa, jak jednego. W 1978 r. naukowcy z Concordia University w Montrealu wykazali, że dzieci jednojęzyczne mówią swoje pierwsze słowa średnio w wieku 12 miesięcy, zaś dwujęzyczne... 11,2 miesiąca.

Prawdą jest jednak, że starsze dzieci wielojęzyczne (podobnie zresztą jak dorośli) wypadają gorzej w testach słownictwa niż te, które znają tylko jedną mowę. – W tego typu badaniach mierzy się znajomość leksyki wyłącznie w jednym języku – tłumaczy prof. Bialystok. – Gdyby zsumować liczbę wyrazów, jakie osoby bilingwalne znają w obu językach, mogłoby się okazać, iż mają większe słownictwo od jednojęzycznych. Ale to niezmiernie trudno zmierzyć. Jak bowiem policzyć np. wyrazy, które w obu językach są identyczne, jak choćby „sport” – taki sam w polskim, angielskim i estońskim?

Fenomen Conrada

Również inna popularna do niedawna teoria jest coraz częściej podważana – tzw. hipoteza okresu krytycznego, głosząca, że istnieje neurologicznie określony okres, po upływie którego nikt nie jest w stanie w pełni przyswoić sobie języka obcego.

Joseph Conrad Korzeniowski, mistrz angielskiej prozy, tak słynął ze swojego ciężkiego polskiego akcentu, że naukowcy ochrzcili rozbieżność pomiędzy świetną znajomością słownictwa i gramatyki a kiepską wymową „fenomenem Conrada”. Korzeniowski zaczął się uczyć angielskiego dopiero jako dorosły, co zdaje się potwierdzać hipotezę okresu krytycznego. Rzeczywiście – w większości przypadków obcy akcent pojawia się u dzieci uczących się nowego języka pomiędzy piątym a ósmym rokiem życia. Zdolność wykrywania kontrastów między niektórymi dźwiękami pogarsza się już około szóstego miesiąca życia. Przedszkolaki mogą jeszcze nauczyć się wymawiać różne dźwięki obcego języka, ale dzieciom w wieku szkolnym nie zawsze to się już udaje.

Nie jest natomiast prawdą, że nikt nie jest w stanie perfekcyjnie opanować nowego języka po zakończeniu okresu dojrzewania. Dowiedli tego m.in. w 1995 r. naukowcy z University of Niimegen. Na podstawie nagrań angielskiej wymowy dorosłych Holendrów, którzy zaczęli się uczyć tego języka dopiero w wieku 12 lat, uczeni wykazali, że rodowici anglojęzyczni jurorzy nie potrafili często odróżnić akcentu zdolnych Holendrów od akcentu osób wychowanych od dziecka w języku angielskim.

Zdaniem prof. Bialystok, konieczność ciągłego wyboru pomiędzy dwoma systemami lingwistycznymi powoduje, iż osoby dwujęzyczne mają bardziej wyćwiczony płat czołowy mózgu i sprawniej niż inni radzą sobie w sytuacjach, kiedy muszą szybko wybierać pomiędzy sprzecznymi informacjami – reagują szybciej i precyzyjniej. Znajomość dwóch języków pomaga też w nauce kolejnego.

Prof. Cristina Sanz z Georgetown University, która w 2000 r. przetestowała hiszpańskich uczniów szkół średnich, wykazała, że ci, którzy wcześniej prócz hiszpańskiego znali biegle kataloński, mieli przewagę na lekcjach angielskiego. Prof. Sanz tłumaczy to tym, że osoby bilingwalne doskonale wiedzą, na co zwracać uwagę, poznając kolejny język. Nauczyli się już, jak się uczyć.

Kwiaty z ogonem

Znajomość języków powoduje też, iż stajemy się bardziej kreatywni. Dwa lata temu na łamach pisma „Child Development” opisano wyniki eksperymentu przeprowadzonego na izraelskich cztero- i pięciolatkach. Autorzy badania polecili maluchom narysować „kwiatek, który nie istnieje”. Przedszkolaki znające tylko jeden język zwykle rysowały roślinkę, której czegoś brakowało, np. łodyżki. Obrazki dzieci wielojęzycznych były bardziej zróżnicowane – pojawił się wśród nich kwiatek żyrafa czy kwiat merdający ogonem.

Biegła znajomość języków i ćwiczenie mózgu, które ona zapewnia, pomagają również w podeszłym wieku. Prof. Bialystok na podstawie przebiegu demencji u 184 pacjentów udowodniła, że osoby dwujęzyczne wykazują pierwsze objawy tej choroby średnio w wieku 75,5 lat, a jednojęzyczne ponad cztery lata wcześniej. Również choroba Alzheimera ujawnia się u wielojęzycznych 4–5 lat później. – Wprawdzie znajomość języków nikogo nie uchroni od tej choroby, ale na razie nie ma leków, które byłyby równie skuteczne w jej opóźnianiu jak wielojęzyczność.

Polacy za granicą często zadają mi pytanie: Co robić, żeby dziecko mówiło po polsku? Odpowiedź jest prosta – mówić do dziecka po polsku. Rodzice twierdzą, że to robią, ale ja widziałam, jaka jest rzeczywistość – kiedy dziecko nie reaguje, mówi się do niego po francusku czy niemiecku. A dziecko trzeba uczyć języka – opisywać obrazki w książkach, czytać, jeździć z nim do Polski – mówi prof. Jagoda Cieszyńska, psycholog logopeda z Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie.

Nie zawsze jednak dzieci wychowywane w dwóch mowach wyrosną na osoby dwujęzyczne. W 2007 r. lingwistka Annick de Houwer z University of Antwerp (Belgia) wykazała, że największe szanse na nauczenie swoich pociech drugiego języka mają ci rodzice, którzy oboje mówią w domu wyłącznie w języku innym niż tzw. większościowy – język danego regionu. W takich rodzinach ponad 96 proc. dzieci jest dwujęzycznych. Gdy jedno z rodziców mówi w domu w języku ulicy, a drugie w mniejszościowym (np. polskim w Wielkiej Brytanii), szanse na sukces wynoszą tylko ok. 75 proc. Naukowcy sugerują, że aby dziecko mogło nauczyć się biegle języka, musi mieć z nim do czynienia przez minimum 20 proc. każdego dnia.

Problemem jest też... zapominanie. Dzieci równie łatwo uczą się języków, jak ich oduczają. W książce „Raising a bilingual child” Barbara Pearson z University of Massachusetts opisuje dzieci brytyjskiego dyplomaty, które nauczyły się biegle sześciu języków, po czym pięć zapomniały. Zdaniem Pearson, dopiero kiedy skończą 9 lat, istnieje duże prawdopodobieństwo, że nie utracą nauczonego języka. Jednak nawet jeśli się to zdarzy, wyćwiczony mózg i kreatywność pozostaną.

Jak wychować dziecko wielojęzyczne

• Nigdy nie śmiej się z błędów językowych dziecka ani jego akcentu.

• Nie używaj języka, którego dziecko nie zna, aby wyłączyć je z rozmowy.

• Nie mów „źle” czy „tak się nie mówi”. Jeśli dziecko powie coś niepoprawnie, powtórz jego wypowiedź, przekształcając ją we właściwą formę. Np. dziecko: „Widziałem piesków”, a rodzic: „A, widziałeś pieski?”.

• Korzystaj z różnorakich mediów – książek, audiobooków, gier – w obu językach.

• Kiedy czytasz dziecku, zadawaj pytania, wyjaśniaj.

• Nie polegaj na telewizji – dzieci dużo gorzej uczą się słownictwa z telewizji niż z książek.

• Nie każ dziecku popisywać się znajomością języka przed innymi. Dzieci tego nie lubią.

• Podróżuj do krajów, gdzie mówi się w języku, którego starasz się dziecko nauczyć.

• Najlepszymi nauczycielami są inne dzieci – postaraj się aranżować zabawy z takimi, które są jednojęzyczne.

• Bądź konsekwentny. Choć obecnie metoda „jedna osoba, jeden język” traci na popularności i naukowcy argumentują, że równie dobre jest rozdzielenie języków innymi metodami – np. podczas kolacji w jednym języku, na spacerze w innym albo w weekendy w jednym, w tygodniu w drugim – ważna jest konsekwencja i trzymanie się obranej strategii.

• Jeśli podejrzewasz, że dziecko ma problemy z nauką języka, najpierw przebadaj jego słuch. Jeśli jest w porządku, znajdź terapeutę, który zna się na problemach dzieci wielojęzycznych.

Opracowano m.in. na podstawie książek „The bilingual family”i „Raising a bilingual child”.

Polityka 29.2012 (2867) z dnia 18.07.2012; Nauka; s. 61
Oryginalny tytuł tekstu: "Do you sprechen po ruski?"
Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Gra o tron u Zygmunta Solorza. Co dalej z Polsatem i całym jego imperium, kto tu walczy i o co

Gdyby Zygmunt Solorz postanowił po prostu wydziedziczyć troje swoich dzieci, a majątek przekazać nowej żonie, byłaby to prywatna sprawa rodziny. Ale sukcesja dotyczy całego imperium Solorza, awantura w rodzinie może je pogrążyć. Może mieć też skutki polityczne.

Joanna Solska
03.10.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną