Obaj panowie są doskonale znani wszystkim tym, którzy choćby trochę interesują się ekonomią. 62-letni Paul Romer do stycznia tego roku był głównym ekonomistą Banku Światowego. Miał więc pozycję, którą już w przeszłości sprawowali tacy ekonomiczni prominenci, jak Joseph Stiglitz, Larry Summers czy bardziej współcześnie Chińczyk Justin Lin Yifu.
Czytaj także: Polscy nobliści, o których Polska nie pamięta
Koncepcja Paula Romera
W Banku Romer mógł przetestować, czy prawdziwa jest jego najważniejsza ekonomiczna koncepcja, czyli tzw. endogeniczna teoria wzrostu. Brzmi to trochę tajemniczo, ale w gruncie rzeczy jest dziecinnie proste. Przed Romerem w ekonomii neoklasycznej dominowało przekonanie, że wzrost gospodarczy zależy od dwóch czynników: stopy oszczędności i postępu technologicznego. Reszta się dopasuje. Dopiero Romer i jego następcy zaczęli zwracać uwagę, że w prawdziwym życiu liczą się jeszcze inne czynniki: wiedza albo kapitał ludzi. Dziś takie podejście to elementarz. A fakt, że twórca endogenicznej teorii wzrostu został głównym ekonomistą Banku Światowego wiele mówi o ewolucji waszyngtońskich instytucji międzynarodowych w minionym ćwierćwieczu.
Paul Romer bywa czasem mylony z Christiną i Davidem Romerami. Też mandarynami amerykańskiej ekonomii. Pani Romer była swego czasu głównym doradcą ekonomicznym prezydenta Obamy. Z tegorocznym noblistą tamtych Romerow nie łączy jednak pokrewieństwo. Ten Romer, o którym mówimy, to syn byłego demokratycznego gubernatora Kolorado.
Kim jest William Nordhaus
Razem z Romerem tzw. nobla z ekonomii dostał w tym roku William Nordhaus. Nazwisko to kojarzyć się musi każdemu studentowi ekonomii ze słynnym podręcznikiem napisanym do spółki z Paulem Samuelsonem. Nagrodę dostał jednak oczywiście nie za to, lecz w uznaniu prac z dziedziny ekonomii ekologicznej. Nordhaus już od lat 70. pisał o konieczności uwzględnienia eksploatacji środowiska w rachunkach dochodu narodowego.
Ludzkość gra w kości z naturą – przestrzegał. Stworzył model DICE (Dynamic Intergrated Climate Economy), a po angielsku „dice” to właśnie... kości.
Jak co roku warto pamiętać, że nagroda Banku Szwecji w dziedzinie nauk ekonomicznych tylko potocznie nazywana bywa „noblem z ekonomii”. Przyznawana jest bowiem dopiero od przełomu lat 60. i 70.
Czytaj także: Co wybitni twórcy ekonomii – nobliści, ale nie tylko – proponowali ostatnio światu