Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Rynek

Krzemowa kurtyna

Wojna 5G

Zatrzymanie wiceprezes koncernu Huawei Meng Wanzhou na lotnisku w Vancouver. Pierwsza zakładniczka w amerykańsko-chińskiej wojnie ekonomicznej? Zatrzymanie wiceprezes koncernu Huawei Meng Wanzhou na lotnisku w Vancouver. Pierwsza zakładniczka w amerykańsko-chińskiej wojnie ekonomicznej? Darryl Dyck/The Canadian Press/AP / EAST NEWS
Wojna handlowa, jaką prezydent USA wypowiedział Chinom, nie służy obronie amerykańskiego hutnictwa, górnictwa czy przemysłu samochodowego. To wojna o panowanie nad światem. Światem cyfrowym, oczywiście.
Zakłady Huawei w Shenzen.Ricky Wong/MCT/Getty Images Zakłady Huawei w Shenzen.

Artykuł w wersji audio

Ledwie prezydent Trump, podczas argentyńskiego szczytu G20, wynegocjował z prezydentem Chin Xi Jinpingiem 90-dniowe zawieszenie broni w wojnie handlowej, gdy doszło do groźnego incydentu. Na lotnisku w Vancouver policja zatrzymała panią Meng Wanzhou, wiceprezes do spraw finansowych koncernu Huawei Technologies. Prywatnie to córka Ren Zhengfei, prezesa i właściciela firmy, jednego z najbogatszych i najbardziej wpływowych chińskich biznesmenów.

Kanadyjczycy zatrzymali panią Meng w trakcie podróży z Hongkongu do Meksyku na wniosek Departamentu Sprawiedliwości USA. Ciąży na niej zarzut przeprowadzenia w 2012 r. nielegalnej transakcji sprzedaży amerykańskiego sprzętu komputerowego do Iranu, a więc złamania embarga na handel z tym krajem. Wszystko miało zostać przeprowadzone przez zarejestrowaną w USA firmę Skycom, powiązaną kapitałowo z Huawei. Sprawstwo kierownicze przypisano pani Meng, która posługiwała się kilkoma paszportami na różne nazwiska. Amerykanie żądają ekstradycji, chcą ją postawić przed sądem, ponoć grozi jej wiele lat więzienia.

Zakładniczka

Wkrótce jednak prezydent Trump zadeklarował, że sprawa Meng Wanzhou może zostać dopisana do agendy w negocjacjach nowej umowy handlowej. Jeśli Chiny wykażą elastyczność, amerykański wymiar sprawiedliwości da jej spokój. Na razie nic nie wskazuje na elastyczność, przeciwnie, władze chińskie potraktowały to aresztowanie niemal jak casus belli. Pałają żądzą odwetu na USA, ale Kanadzie też się obrywa. Zapewne Chińczycy uderzą, blokując ponownie import amerykańskiej soi, wiedzą, że to rozwścieczy amerykańskich rolników – wyborców Trumpa.

Wygląda więc na to, że Meng Wanzhou będzie pierwszym jeńcem w handlowej wojnie. Komentatorzy nie kryją zdziwienia, bo dotychczas wiele firm było pociąganych przez władze USA do odpowiedzialności za łamanie embarga na handel z Iranem, ale nigdy nie aresztowano ich czołowych menedżerów. Znany amerykański ekonomista Jeffrey D. Sachs, komentując aresztowanie Chinki, wyliczył długą listę banków, na które spadały sankcje za nielegalne, w świetle amerykańskiego prawa, interesy nie tylko z Iranem ale też Kubą, Koreą Północną czy Sudanem. Są na tej liście takie giganty, jak np. Bank of America, JP Morgan Chase, Commerzbank, Crédit Agricole, Deutsche Bank, HSBC, ING. Zwykle kończyło się na karach finansowych, w ciągu ostatniej dekady firmy zapłaciły z tego tytułu łącznie 234 mld dol. Wszyscy pokornie podporządkowują się i płacą, bo odmowa oznacza wyeliminowanie z amerykańskiego rynku i niemożność współpracy z amerykańskimi firmami, a na to nikt nie może sobie pozwolić, niezależnie, czy jest to Bank of Moscow czy Bank of Tokyo.

W 2017 r. karę 1,2 mld dol. za sprzedanie amerykańskiej technologii i oprogramowania do Iranu i Korei Północnej wymierzono ZTE, drugiemu obok Huawei chińskiemu koncernowi zaawansowanych technologii teleinformatycznych. Początkowo ZTE odmówił poddania się karze, a wtedy spadły na koncern ekonomiczne sankcje, które zagroziły jego istnieniu. Ostatecznie firma poszła na ugodę – zapłaciła i zwolniła kilku wskazanych menedżerów, a innym udzieliła nagany. Nie uwzględniła jednak wszystkich amerykańskich żądań, więc nadal objęta jest ograniczonymi sankcjami. Może działać w USA, ale ma siedmioletni zakaz kupowania podzespołów w amerykańskich firmach. Dziś ZTE i Huawei to najpoważniejsze punkty chińsko-amerykańskiego sporu gospodarczego.

„Można bez przesady powiedzieć, że jest to część gospodarczej wojny z Chinami. Huawei jest jedną z najważniejszych chińskich firm technologicznych, a więc głównym celem w wysiłkach administracji Trumpa, aby spowolnić lub powstrzymać rozwój Chin w branży wysokich technologii. Motywacje Ameryki w tej ekonomicznej wojnie są częściowo komercyjne – aby chronić i faworyzować własne firmy – a częściowo geopolityczne. Z pewnością nie mają nic wspólnego z utrzymaniem międzynarodowych rządów prawa” – twierdzi prof. Jeffrey Sachs.

ZTE i Huawei od dawna są na celowniku amerykańskich służb, zwłaszcza Narodowej Agencji Bezpieczeństwa (NSA), odpowiadającej za wywiad elektroniczny. I nie jest to efekt wyłącznie antychińskiej fobii prezydenta Trumpa, bo wiele postępowań zaczęło się jeszcze za kadencji Obamy. Powracają podejrzenia o szpiegostwo gospodarcze, kradzież własności intelektualnej i naruszenie zasad cyberbezpieczeństwa. Dlatego administracja państwowa USA zakazuje swoim urzędnikom i armii używania chińskich telefonów komórkowych, obie firmy są też wykluczone z przetargów publicznych.

Najpoważniejszy zarzut dotyczy backdoor, czyli „tylnych drzwi”, jak nazywa się technikę dostępu do zaszyfrowywanej zawartości urządzeń. To najpilniej strzeżona tajemnica producentów, bo na niej zbudowane jest zaufanie i bezpieczeństwo użytkowników. Gdy w 2016 r. FBI usiłowało poznać zawartość iPhone’a zamachowca z San Bernardino, Apple odmówił im otwarcia tylnych drzwi i nawet sąd go do tego nie zmusił. FBI pomogli dopiero izraelscy hakerzy.

Służby USA są pewne, że ich chińscy odpowiednicy takich problemów ze swoimi producentami nie mają, dzięki czemu, nawet profilaktycznie, mogą kontrolować poufne dane użytkowników nie tylko w Chinach, ale i na całym świecie. Zajmować się tym ma słynna i tajemnicza jednostka nr 61398 Chińskiej Armii z Szanghaju, w szeregach której służą najwyższej klasy inżynierowie, informatycy i programiści. To na niej też ciąży zarzut wielu hakerskich ataków, jakich ofiarą padały strategiczne amerykańskie firmy.

Szpiegujące telefony

Dziennikarze śledczy amerykańskiego magazynu „Bloomberg Businessweek” ujawnili, że Chińczycy montują szpiegowskie mikroczipy w podzespołach wykonywanych w Chinach na zamówienie amerykańskich firm. Takie pluskwy, niewiele większe od główki szpilki, miano znaleźć w płytach głównych robionych na zamówienie amerykańskiej firmy Supermicro. Produkuje ona serwery wykorzystywane przez wielkie firmy, takie jak Amazon czy Apple oraz administrację rządową USA. Do montażu szpiegowskich implantów mieli skłaniać producentów chińscy oficerowie służb specjalnych za pomocą gróźb lub przekupstwa.

Choć Apple i Amazon zaprzeczyły, by w ich serwerach znaleziono takie pluskwy, zaś eksperci od cyberbezpieczeństwa co do zasady wątpili w ich skuteczność, to atmosfera podejrzliwości wzrosła. „Jesteśmy głęboko zaniepokojeni ryzykiem związanym z zezwalaniem spółkom podlegającym zagranicznym rządom, na zdobycie władzy nad naszymi sieciami telekomunikacyjnymi” – oświadczył dyrektor FBI Chris Wray. – To zapewnia możliwość złośliwego modyfikowania lub kradzieży informacji, a także prowadzenia niezauważonego szpiegostwa”.

Sprawa tylnych drzwi w urządzeniach Huawei i ZTE ciągnie się w USA od dawna. W 2012 r. zajmowała się tym specjalna komisja Kongresu, która niczego nie znalazła, ale profilaktycznie zaleciła, by nie korzystać z wyrobów obu firm. Ostatnio Kongres przyjął ustawę zakazującą rządowi USA lub każdemu, kto pracuje dla rządu, używania urządzeń i podzespołów Huawei, ZTE i wielu chińskich firm telekomunikacyjnych. Zakaz obejmuje komponenty lub usługi, które są „istotne lub krytyczne dla systemu, w którym są używane”. Niektóre podzespoły są dozwolone pod warunkiem, że nie służą do przesyłania lub przeglądania danych. Amerykanie boją się, że jeśli nie upilnują tylnych drzwi, ktoś może je wykorzystać do sparaliżowania kluczowych instalacji energetycznych, wodnych, gazowych, transportowych. Wolą dmuchać na zimne.

Huawei gorąco protestuje przeciwko tym oskarżeniom i sankcjom. Koncern zapewnia, że jest prywatną firmą, nie pracuje dla wojska (choć właściciel jest byłym oficerem), spełnia wyśrubowane standardy cyberbezpieczeństwa i uzyskał wszystkie wymagane certyfikacje i zezwolenia na swoje urządzenia w wielu krajach.

Wojna 5G

Wiele wskazuje na to, że dziś w wojnie USA z Huawei mniej chodzi o cyberbezpieczeństwo, a bardziej o kontrolę nad nową technologią telekomunikacyjną, jaką jest sieć 5G. To niewyobrażalnie szybki internet, sieć tysiąckrotnie pojemniejsza od tej, którą dziś oferuje najbardziej zaawansowana technologia LTE. To klucz do sezamu nowych usług. Internet rzeczy, czyli urządzenia komunikujące się ze sobą, inteligentne miasta, autonomiczne pojazdy, wirtualna rzeczywistość i wiele innych, wszystko to stanie się możliwe, gdy powstaną sieci 5G.

Trwa wyścig o to, kto pierwszy zaproponuje nowe rozwiązania infrastrukturalne, ustali standardy, zaoferuje urządzenia konsumenckie 5G. Najbliższy sukcesu jest Huawei, dziś największy na świecie dostawca sprzętu telekomunikacyjnego. Gonią go szwedzki Ericsson, fińska Nokia Network oraz kontrolowana przez Nokię francuska spółka Alcatel-Lucent. Zapowiadają, że już wkrótce zaoferują własne komercyjne systemy. Nie ma w tym gronie żadnej firmy z Krzemowej Doliny.

„45 firm z listy Fortune 100 wybrało Huawei na swojego partnera do transformacji cyfrowej” – chwali się na swojej stronie chiński koncern. Dziś do takiej transformacji szykuje się większość krajów świata, otwiera się gigantyczny rynek, który Chińczycy chcą skolonizować. USA próbują im to za wszelką cenę utrudnić. Dlatego naciskają na firmy i rządy wielu krajów, by nie korzystały z chińskiej technologii. Zaangażowali w to Sojusz Pięciorga Oczu – organizację koordynującą działalność wywiadów USA, Wielkiej Brytanii, Kanady, Australii i Nowej Zelandii.

Ze współpracy z Huawei wycofała się już Nowa Zelandia, Australia, Japonia. Grupa BT (British Telecom) kilka miesięcy temu podpisała z Huawei umowę o partnerstwie w tworzeniu sieci 5G, a w ostatnich dniach ogłosiła, że nie tylko rezygnuje ze współpracy, ale pozbędzie się też chińskich urządzeń eksploatowanych dziś w sieciach 3G i 4G. Trwają naciski na państwa UE. Belgia rozważa ograniczenia, Niemcy deklarują, że nikogo wykluczać nie będą. – Dominacja chińskich firm w technologii telekomunikacyjnej jest ogromna i błyskawicznie rośnie. Tempa narzuconego przez Chińczyków nie wytrzymują nie tylko Amerykanie, ale także Japończycy i Koreańczycy. To element polityki Chin, które subsydiują i wspierają swoje firmy – ocenia Tomasz Kulisiewicz, ekspert w dziedzinie telekomunikacji.

Witamy w Kazimierzu

Wśród krajów zamierzających tworzyć sieć 5G jest także Polska. W ostatnich tygodniach testową instalację w centrum Warszawy uruchomił T-Mobile Polska. Brał w tym udział minister cyfryzacji Marek Zagórski. T-Mobile Polska przygotowuje się do zbudowania pierwszej komercyjnej sieci w Kazimierzu Dolnym. Orange Polska swój projekt 5G testuje w Gliwicach. Obie firmy mają tego samego partnera technologicznego – Huawei. – Tylko ta firma dysponuje dziś urządzeniami pozwalającymi stworzyć sieć 5G – wyjaśnia Konrad Mróz, rzecznik T-Mobile Polska, i cytuje stanowisko Deutsche Telekom, czyli spółki matki o tym, że koncern poważnie traktuje dyskusję na temat bezpieczeństwa elementów sieci chińskich producentów. „Już dziś nasza strategia zakłada wykorzystanie sprzętu różnych dostawców (głównie Ericsson, Nokia, Cisco, Huawei). Dokonamy jednak ponownej oceny naszej strategii zakupów”.

Wojna, jaką Trump wypowiedział Chinom w dziedzinie nowych technologii, ma doprowadzić do stworzenia nowej żelaznej kurtyny oddzielającej wolny świat od tego, w którym zdobycze technologiczne służą stworzeniu społeczeństwa nadzorowanego. To ma być taka krzemowa kurtyna. Niesie ona spore nadzieje także dla Doliny Krzemowej, która ma szanse, by nadgonić zapóźnienia, włączając się do wyścigu technologicznego. Niestety, są też minusy: w Dolinie Krzemowej rodzą się pomysły, które przybierają postać konkretnych urządzeń w Chinach, bo tam produkcja jest dużo tańsza. Przykładem Apple, który wszystkie swoje urządzenia produkuje w Azji i modli się, by krzemowa kurtyna nie odcięła go od zaopatrzenia. Na razie ucierpiał tylko po tym, gdy Chiny wprowadziły zakaz sprzedaży wszystkich modeli iPhone’a.

Polityka 1.2019 (3192) z dnia 01.01.2019; Rynek; s. 48
Oryginalny tytuł tekstu: "Krzemowa kurtyna"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Przelewy już zatrzymane, prokuratorzy są na tropie. Jak odzyskać pieniądze wyprowadzone przez prawicę?

Maszyna ruszyła. Każdy dzień przynosi nowe doniesienia o skali nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, ale właśnie ruszyły realne rozliczenia, w finale pozwalające odebrać nienależnie pobrane publiczne pieniądze. Minister sprawiedliwości Adam Bodnar powołał zespół prokuratorów do zbadania wydatków Funduszu Sprawiedliwości.

Violetta Krasnowska
06.02.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną