Rzecznik generalny Trybunału Sprawiedliwości UE (TSUE) wydał właśnie opinię, że należałoby oddalić odwołanie Niemiec od wyroku sądu UE niższej instancji uznające nieważność decyzji Komisji Europejskiej z 2016 r. Chodzi o decyzję zmieniającą warunki dostępu do gazociągu OPAL. Zdaję sobie sprawę, że trochę to zawiłe, ale spróbuję wyjaśnić.
Czytaj także: Niemka kończy Nord Stream 2
OPAL, Ostsee Pipeline Anbindungs Leitung
Otóż OPAL to akronim nazwy Ostsee-Pipeline-Anbindungs-Leitung – Baltic Sea Pipeline Link. Tak nazywa się gazociąg będący największym lądowym odgałęzieniem bałtyckiej magistrali Nord Stream zaopatrującej Niemcy i Europę Zachodnią w rosyjski gaz. Biegnie wzdłuż polskiej granicy od wybrzeża do granicy z Czechami, łącząc się z głównymi rurociągami, którymi dotychczas płynął rosyjski gaz. To prowadzący przez Polskę Jamał (w Niemczech nazywa się JAGAL) i gazociąg Braterstwo przez Ukrainę, Słowację i Czechy. OPAL jest więc by-passem czy – jak chcą Rosjanie – pieremyczką służącą do tego, by omijać terytorium Ukrainy, przez którą nie chcą już przesyłać swojego gazu.
Początkowo planowali zbudować pieremyczkę łączącą Jamał z Braterstwem przez terytorium Polski i Słowacji. Nasza pierwsza odmowa skłoniła ich do budowy Nord Streamu. Po kilku latach wrócili do tej propozycji i znów skończyło się odmową. Polska konsekwentnie stoi na stanowisku, że tak budowa Nord Stream, jak pieremyczka między Jamałem a Braterstwem, w tym OPAL, są aktami wymierzonymi w nasz kraj, Ukrainę i inne państwa regionu.