Decyzja prezydenta Władimira Putina o uznaniu niepodległości separatystycznych republik w Doniecku i Ługańsku oraz wkroczenie tam regularnych wojsk sprawiło, że konflikt wszedł w kolejną fazę. Zachód będzie musiał jakoś odpowiedzieć. Na razie padały ogólnie brzmiące ostrzeżenia o daleko idących sankcjach gospodarczych, ale na czym miałyby polegać, nie wiadomo. Niemcy już zapowiedzieli, że certyfikacja Nord Stream 2 zostanie wstrzymana. Co będzie dalej z tym prestiżowym dla Rosjan gazociągiem – także nie wiadomo.
Europa i rosyjskie surowce
Na Rosję już wcześniej nałożono szereg sankcji po zajęciu Krymu, nie objęły one jednak importu surowców energetycznych. Bo tu mamy sytuację przypominającą przysłowie „złapał Kozak Tatarzyna, a Tatarzyn za łeb trzyma”. Dla Rosji Unia jest głównym rynkiem zbytu jej surowców energetycznych, na wpływach ze sprzedaży trzyma się rosyjski budżet. Ale dla Unii Rosja jest głównym dostawcą węglowodorów, na nich trzyma się europejska gospodarka.
Kluczowy jest tu zwłaszcza gaz ziemny. 40 proc. gazu zużywanego w Europie pochodzi z Rosji. Bez niego niemożliwa jest transformacja energetyczna i dojście do neutralności klimatycznej w 2050 r., bo gaz jest paliwem niezbędnym do zabezpieczenia systemu elektroenergetycznego, gdy odnawialne źródła nie dostarczają wystarczająco dużo energii. Jak ważny jest gaz, przekonujemy się od kilku miesięcy, gdy ceny tego paliwa poszybowały do astronomicznych poziomów.
Czy możliwe będzie zastąpienie rosyjskiego gazu paliwem z innych kierunków, w tym LNG z USA i innych alternatywnych producentów?