Negocjacje z protestującymi kontrolerami lotów trwają, jednak o postępie trudno mówić. Nawet kolejne komunikaty Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej nie pozostawiają złudzeń. Linie zaczynają przygotowywać się na najgorsze.
Czytaj też: Kontroler lotu, trudny zawód. Bez niego ruch na niebie zamiera
Strajk kontrolerów lotów. Linie szukają wyjścia awaryjnego
Od 1 maja rozkład lotów ze stołecznego Chopina zostanie mocno okrojony, a port będzie czynny przez niespełna osiem godzin dziennie. Jeszcze bardziej poszkodowany ma być Modlin, z którego gwarantowane są zaledwie dwa połączenia dziennie: do Londynu i Dublina.
Podział dostępnych do wykorzystania slotów, czyli startów i lądowań, już budzi emocje. Oburzony Ryanair skarży się premierowi, że rządowe rozporządzenie premiuje LOT, który i tak będzie latał w połowie pustymi samolotami, bo nie zasili ich pasażerami przesiadkowymi. LOT ripostuje, że to on jest największą ofiarą protestu warszawskich kontrolerów, bo przecież Warszawa to jego główna baza. Modlin ubolewa, że został bardzo niesprawiedliwie potraktowany przy podziale slotów, a linie czarterowe stwierdzają, że o nich wszyscy zapomnieli, a przecież nie mogą zostawić turystów wracających z wakacji.
Każdy przewoźnik zatem opracowuje plany awaryjne. Raczej zapomniane lotnisko w Łodzi informuje, że jest spore zainteresowanie jego ofertą. Być może uda się tam przenieść część połączeń tanich przewoźników z Warszawy czy Modlina.