Wszystko zmieniło się wraz z nagłym wzrostem stóp procentowych w latach 2021–2023. Setki tysięcy Polaków przekonały się wówczas, że ten niepozorny wskaźnik potrafi wywindować miesięczne raty kredytu nawet o sto procent. Wywołało to nie tylko szok finansowy, ale także falę pozwów przeciw bankom – na wzór spraw „frankowych”.
Czym naprawdę jest WIBOR?
WIBOR, czyli Warsaw Interbank Offered Rate, od lat stanowił podstawę oprocentowania zdecydowanej większości złotowych kredytów hipotecznych. W teorii miał odzwierciedlać koszt, po jakim banki pożyczają sobie pieniądze. W praktyce jednak - jak podkreślają ekonomiści i organizacje konsumenckie - stawki WIBOR ustalano nie na rzeczywistych transakcjach, lecz deklaracjach banków. Gdy inflacja zmusiła Radę Polityki Pieniężnej do serii podwyżek stóp procentowych, WIBOR szybował w górę, a wraz z nim raty kredytów.
Na czym polega spór?
Pozwy dotyczące kredytów złotowych skupiają się na zarzucie braku transparentności ze strony banków. Kredytobiorcy twierdzą, że nie zostali należycie poinformowani o ryzyku związanym z uzależnieniem ceny kredytu od WIBOR-u. Argumentują, że wobec niejasności mechanizmu jego ustalania oraz asymetrii ryzyka – a także niedostatecznego nadzoru państwa nad sektorem bankowym – byli skazani na nieprzewidywalne konsekwencje finansowe. Mecenasi reprezentujący konsumentów domagają się nawet unieważnienia umowy lub wyeliminowania z niej wskaźnika WIBOR, pozostawiając oprocentowanie wyłącznie na marży bankowej.
Banki odpierają te zarzuty. Przekonują, że WIBOR był wskaźnikiem legalnym i ogólnie stosowanym, a klienci składali podpisy w pełni świadomie. W odróżnieniu od kredytów frankowych, według sektora finansowego, przy kredytach złotowych nie występuje ryzyko walutowe, które było kluczowe w licznych wygranych konsumentów.
Sądowy labirynt: wyroki, opinie, oczekiwanie na TSUE
Choć batalia o WIBOR dopiero się rozpoczyna, pojawiają się już pierwsze orzeczenia korzystne dla konsumentów: nakazy czasowego zawieszenia naliczania odsetek według tego wskaźnika lub jego usunięcia z umowy. Ta niejednolitość sądowa sprawia, że banki mają powody do niepokoju, a kredytobiorcy – do ostrożnego optymizmu. Kluczową rolę zaczynają grać pytania prejudycjalne kierowane do Trybunału Sprawiedliwości UE. TSUE podkreśla, że wszystkie istotne elementy umowy kredytowej muszą być jasno i jednoznacznie przedstawione konsumentom.
Polskie sądy wstrzymują się często z rozstrzyganiem spraw do czasu wyroków TSUE, ale już teraz pojawiają się orzeczenia korzystne, jak i niekorzystne dla kredytobiorców. Ścieżka do ugruntowania linii orzeczniczej będzie długa.
Kredyty złotowe a frankowe – kluczowe różnice
Obie grupy łączy bunt wobec banków, lecz dzieli charakter ryzyka: frankowicze cierpieli z powodu zmiany kursu walut, złotówkowicze – z powodu niestabilnego WIBOR-u. Skutki mogą być równie dotkliwe, ale dotyczą wyłącznie kosztu kredytu w złotych, nie przewalutowania.
Szanse na zwycięstwo: czego mogą się domagać złotówkowicze?
Sądy nie mają jeszcze jednolitego stanowiska – większość spraw jest zawieszana w oczekiwaniu na kluczowe rozstrzygnięcia unijne. Zdarza się jednak, że sądy usuwały WIBOR z umowy lub uznawały umowę za nieważną. Szanse na korzystny wyrok rosną, gdy mechanizm ustalania stawki nie został wyjaśniony, informacja o ryzyku była nieadekwatna, klauzule nietransparentne, a możliwość zmiany oprocentowania leżała wyłącznie po stronie banku.
Stawką są nie tylko niższe raty i zwrot nadpłaty – to przede wszystkim szersza dyskusja o przejrzystości mechanizmów ustalania kosztów pieniądza w polskim systemie bankowym.
Mateusz Brembor
Radca prawny w SOBOTA JACHIRA Kancelaria Prawna wieloletni ekspert w dziedzinie pomocy kredytobiorcom, darmowa analiza spraw dotyczących WIBOR-u: analizy@sobotajachira.pl.
Więcej na www.sobotajachira.pl
Materiał przygotowany w komercyjnej współpracy z Kancelarią Sobota Jachira.