Był akurat 1 listopada, Wszystkich Świętych, 2012 r. Poznań, oboje lekarze około osiemdziesiątki. Przedawkowali insulinę, którą ona leczyła cukrzycę. Zastrzyki robił on, bo miał sprawniejsze ręce, ona już tylko leżała. Najpierw jej wkłuł igłę, potem sobie. List też pisał on. Niewiele – że po prostu nie chcą już tak żyć, w takim zdrowiu. Ostatni gest czułości.
Podobnych par jest w Polsce ponad milion: oboje ponad 70, 80 lat, z chorobami przewlekłymi. Po kilkadziesiąt lat razem, czasem wystarczająco długo, by już się znienawidzić. Gdy zaczyna się niedołężność, mają tylko siebie.
Około 100 tys. ludzi opiekuje się tym drugim z chorobą Alzheimera. Niewiele mniej – kimś po wylewie, w paraliżu, w demencji. Jedno kruche taszczy wtedy drugie bezwładne albo oporne – z wózka do wanny, na wózek, na sedes, na antyodleżynowy materac. I tak codziennie, dziesiątki powtórzeń…
Cały artykuł Martyny Bundy w najnowszej POLITYCE – numer dostępny jest w kioskach, w wydaniu na iPadzie i w Polityce Cyfrowej.