Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Społeczeństwo

Gdzie warto studiować i dlaczego właśnie w Wielkiej Brytanii

Jeśli studiować za granicą, to tylko na uczelniach cieszących się dobrą renomą i w miejscach, które – ogólnie mówiąc – sprzyjają studentom. Brytyjskie uniwersytety spełniają obydwa te kryteria. Mają też inne zalety.
.KŻ/Polityka.

Dyplom dobrej uczelni to w konsekwencji nie tylko większa konkurencyjność na (dowolnym) rynku pracy, ale też korzyści dodatkowe – zwłaszcza jeśli rozważamy studia zagraniczne. Wielu zdolnych Polaków decyduje się kontynuować edukację poza krajem, korzysta ze stypendiów i specjalnych programów pomocowych, a poza wszystkim – co nie mniej istotne – zgłębia przy okazji kulturę innych rejonów świata. Można się zżymać, że młodzi odtrącają lokalne alma mater, ale wśród samych studiujących głosy rozczarowania słychać raczej rzadko. Nie warto ich z tej drogi zawracać, zwłaszcza że studiując za granicą, dają świadectwo również własnej ojczyźnie.

Polacy wybierają przede wszystkim Wielką Brytanię – a rankingi uczelni (światowych i europejskich) dowodzą, że to wybór i kierunek jak najbardziej słuszny. Ale na Wyspy – w celach choćby edukacyjnych – warto się wybrać również z innych powodów. Jeśli więc rozważamy studia w tej części Europy, powinniśmy i te inne argumenty – mniej edukacyjne, a bardziej społeczne – wziąć pod uwagę.

Dlaczego zatem studiować w Wielkiej Brytanii? Z minimum trzech powodów.

1. Ponieważ angielski jest najbardziej wpływowym językiem świata.

I nie chodzi o rozpowszechnienie języka ani nawet o liczbę jego rodzimych użytkowników. Przede wszystkim chodzi o to, jakim językiem posługują się najbardziej uznani, poważani i wpływowi ludzie świata – zwłaszcza w internecie, bo tu wymiana myśli, konceptów, idei zachodzi nieomal bez przeszkód. Po angielsku porozumiewa się również świat nauki, dzięki czemu ośrodki badawcze rozmieszczone na różnych szerokościach geograficznych mogą korzystać wzajemnie ze swoich osiągnięć, polemizować, weryfikować badania i płynnie się rozwijać. A wykładowcy swobodnie się przemieszczać, szerząc wiedzę – choćby gościnnie i za pośrednictwem sieci – w dowolnym miejscu na świecie.

Wpływowość języka angielskiego dość precyzyjnie przebadał Shahar Ronen, który od przeszło dekady zajmuje się analizą najrozmaitszych danych (od 2013 r. współpracuje z firmą Microsoft). W ramach projektu Global Language Network (GLC) Ronen i jego współpracownicy przyjrzeli się wnikliwie, jakie języki rządzą najważniejszymi internetowymi platformami – Wikipedią oraz Twitterem. Sprawdzili też, na jakie języki tłumaczy się współcześnie książki (uwzględnili aż 2,2 mln pozycji z indeksu UNESCO).

Okazało się, że i internet, i literatura – są przede wszystkim anglojęzyczne. Angielska edycja Wikipedii jest najobszerniejsza, ma też relatywnie najwięcej współtwórców. Język angielski dominuje też na Twitterze – jeśli chce się uczestniczyć w globalnej dyskusji, trzeba więc wcześniej przyswoić język Szekspira. Bez wnikliwych badań odgadlibyśmy poza tym, że to na angielski właśnie tłumaczy się książki w pierwszej kolejności, i to te anglojęzyczne podbijają potem listy bestsellerów.

Z obserwacji i analiz wynika wprawdzie, że dość powszechne są również francuski, hiszpański, niemiecki, rosyjski i chiński – ale pełną głównie funkcję pośredników. Przykładowo: zanim książka ukraińskiego autora ukaże się na rynku brytyjskim czy amerykańskim, zwykle najpierw tłumaczona jest na rosyjski. W przeciwnym wypadku mogłyby anglojęzycznym wydawcom po prostu umknąć.

Oczywiście, nie trzeba studiować za granicą, żeby opanować dowolnie wybrany język. Ale studia tę wiedzę (z języka, ale też z kultury regionu) ugruntowują.

Przewagę angielskiego nad innymi językami ukazują poniższe infografiki (źródło: GLC):

.mat. pr..

(powiększ)

.mat. pr..

(powiększ)

.mat. pr..

(powiększ)

2. Ponieważ brytyjskie uczelnie od lat przodują w europejskich rankingach.

Według branżowego Times Higher Education World University Rankings brytyjskie uniwersytety cieszą się nie tylko uznaniem i popularnością, lecz także najlepszą renomą – ze względu na niezmiennie wysoki poziom edukacyjny. Uniwersytety Oksfordzki, Cambridge oraz London Imperial College trafiają poza tym regularnie do czołówki światowej.

Dodajmy dodatkowo: choć mieszkańcy Wielkiej Brytanii to zaledwie 1 proc. ziemskiej populacji, to ich osiągnięcia naukowe i badania stanowią 5 proc. osiągnięć i badań na świecie. Co więcej, to właśnie stąd pochodzi 14 proc. (ważnych i przełomowych) publikacji naukowych.

Specjaliści wskazują na jeszcze inne zalety studiowania w Wielkiej Brytanii. Po pierwsze – i oczywiste – tak szlifuje się język. Po drugie – nabywa się również inne umiejętności. Psychologowie wymieniają choćby elastyczność, niezależność, otwartość na nowe doświadczenia, łatwość przystosowania się do nowych warunków i okoliczności, oswajania odmiennych kultur i zwyczajów. Każda z tych predyspozycji dobrze wygląda w życiorysie.

Sami Brytyjczycy chwalą się jeszcze tym, że aby otrzymać dyplom jednej z ich uczelni, wystarczą cztery intensywne lata nauki (w zależności od tego, jaki tytuł chcemy otrzymać: czy zadowoli nas licencjat, czy naukę wolimy kontynuować; licencjat można zdobyć po trzech latach, magisterium po upływie jeszcze jednego roku). Nawet w Polsce ten okres jest dłuższy. Tyle że dyplom uznanej brytyjskiej uczelni więcej na świecie waży.

Studenci mają poza tym zapewnioną opiekę zdrowotną (po półrocznej nauce).

.KŻ/Polityka.

(powiększ)

3. Ponieważ oferta jest szeroka i można ją dopasować indywidualnie do własnych potrzeb.

Sporo prestiżowych uczelni w jednym kraju – i szeroka oferta w związku z tym. W większości są to uniwersytety kojarzone na całym świecie.

Krytycy punktują: zbyt wielu w Wielkiej Brytanii celebrytów, przeszkadza powszechny snobizm, a stoliki w knajpach są wiecznie zarezerwowane. Ale studenci i mieszkańcy ten londyński charakter – nieco jednak wyjaskrawiony – jednak cenią.

.KŻ/Polityka.

(powiększ)

PARTNEREM INFOGRAFIKI JEST:

"

Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Wstrząsająca opowieść Polki, która przeszła aborcyjne piekło. „Nie wiedziałam, czy umieram, czy tak ma być”

Trzy tygodnie temu w warszawskim szpitalu MSWiA miała aborcję. I w szpitalu, i jeszcze zanim do niego trafiła, przeszła piekło. Opowiada o tym „Polityce”. „Piszę list do Tuska i Hołowni. Chcę, by poznali moją historię ze szczegółami”.

Anna J. Dudek
24.03.2024
Reklama