Nie chodzi o kibicowanie Jej Królewskiej Mości, ale o poddanych władczyni Zjednoczonego Królestwa Wielkiej Brytanii i Irlandii Północnej. Sama nazwa jest dziwaczna, gdyż Irlandia Północna jest częścią Wielkiej Brytanii, a nie bytem odrębnym. Jeszcze dziwniejsze jest to, że monarcha (aktualnie monarchini) wprawdzie panuje, ale nie rządzi. To pierwsze sprawia, że obywatele brytyjscy (w tym wypadku nie wyróżnia się obywatelstwa Irlandii) są poddanymi Jej Królewskiej Mości. Nie tylko oni, ale jeszcze kilkunastu (dokładnie 15) innych, w tym Australia i Kanada, stanowiących tzw. Wspólnotę Narodów. To kolejna osobliwość, bo są to kraje suwerenne, ale uznające Jej Brytyjską Królewską Mość za panującą, aczkolwiek nie rządzącą.
W tym felietonie będzie mowa tylko o części poddanych, mianowicie o angielskich kibicach piłki nożnej. Przydawka „angielskich” jest ważna, gdyż w żadnej mierze nie wolno zaliczać szkockich (zwłaszcza ich), północnoirlandzkich i walijskich fanów futbolu kopanego do angielskich (w Zjednoczonym Królestwie sensu stricte istnieją cztery federacje piłkarskie, tj. angielska, północnoirlandzka, szkocka i walijska). Z powodów pandemicznych przeniesiono rywalizację o mistrzostwo Europy w rzeczonej dyscyplinie z 2020 na 2021 r. Nazwa jednak pozostała: Euro 2020.
Anglicy rozrabiają, im się należało!
Angielscy kibice Jej Królewskiej Mości solidnie narozrabiali w czasie półfinału i finału Euro 2020. Wygwizdywali hymny narodowe, świecili laserem w oczy bramkarzowi reprezentacji Danii, urządzili bijatyki przed kultowym stadionem Wembley i na ulicach Londynu, po