Kontrole po śmierci Agnieszki. Ale Polki wciąż „się trzęsą, boją i płaczą”
W sprawie śmierci Agnieszki z Częstochowy postępowanie wszczął już Rzecznik Praw Pacjenta, lokalna prokuratura – w sprawie narażania na bezpośrednie ryzyko utraty zdrowia i życia, a także nieumyślnego spowodowania śmierci. Krajowy konsultant ds. położnictwa i ginekologii zapowiedział zaś kontrolę w trzech częstochowskich szpitalach, w których przebywała Agnieszka: Miejskim Szpitalu Zespolonym, Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym i szpitalu w Blachowni. Głosu w sprawie nie zabrał ani minister zdrowia, ani choćby Polskie Towarzystwo Ginekologów i Położników.
„Bardzo potrzebujemy sprawiedliwości i będziemy jej szukać” – mówiła w środę 26 stycznia, w opublikowanym na Facebooku nagraniu, Wioletta Paciepnik, siostra bliźniaczka zmarłej. I dodała: „Do szpitala idzie się po to, żeby dostać pomoc, a nie żeby umrzeć. Jak jest się w ciąży, to powinno się mieć jeszcze lepszą opiekę”. Pod opublikowanym dzień wcześniej oświadczeniem podpisała się cała rodzina zmarłej: jej rodzice, siostra, mąż, przyjaciele. Dając sprawie swoje imiona, nazwiska, twarze.
Zarzut pierwszy: lekarze czekali za długo
Dyrekcja szpitala, w którym Agnieszka zmarła, podkreśla, że kobietę przyjęto do placówki w Blachowni w stanie krytycznym: „Nasi lekarze podjęli wszelkie niezbędne działania diagnostyczne i terapeutyczne, ale niestety stan Pacjentki uniemożliwił uratowanie Jej życia. Pacjentka zmarła po godz. 14:00 w dniu 25.01.2022 r., o czym poinformowaliśmy Jej rodzinę”.
Kluczowy był jednak miesiąc (od 21 grudnia do 24 stycznia), kiedy Agnieszka leczyła się w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym w Częstochowie.