Osoby czytające wydania polityki

„Polityka” - prezent, który cieszy cały rok.

Pierwszy miesiąc prenumeraty tylko 11,90 zł!

Subskrybuj
Społeczeństwo

Jak dźwignąć wojenne napięcie i rozmawiać z dziećmi

Jak dźwignąć wojenne napięcie? Jak dźwignąć wojenne napięcie? Teslariu Mihai / Unsplash
W Ukrainie dzieje się wielka tragedia, ale do tragedii dochodzi ciągle na całym świecie. Jeśli pozwolimy, żeby te informacje w nas uderzyły, psychicznie tego nie udźwigniemy – mówi psycholożka dr Urszula Sajewicz-Radtke.

JOANNA CIEŚLA: Jak rozmawiać z dziećmi o wydarzeniach w Ukrainie?
URSZULA SAJEWICZ-RADTKE: Komunikaty trzeba oczywiście dopasować do wieku, wrażliwości i poziomu intelektualnego dziecka, a także tego, ile informacji jest w stanie przyjąć. W każdym przypadku pierwszy etap paradoksalnie powinien polegać na tym, żeby osoba dorosła zajęła się sobą – podobnie jak to jest w samolocie, gdy spada ciśnienie i wypadają maski: najpierw należy nałożyć ją sobie, potem dziecku. W sytuacji, w której jesteśmy, trzeba zacząć od „wyrównania” własnych emocji. Tylko osoba, która wie, co się dzieje z jej emocjami, jest w stanie pomóc dziecku, zaopiekować się jego lękiem, zagubieniem, niepewnością.

Jedno konkretne źródło informacji

Co „wyrównanie emocji” znaczy w przypadku osoby, która nie ma dużego doświadczenia w technikach relaksacyjnych, nie praktykuje medytacji itd.?
Podstawowa kwestia to selekcja informacji. Trzeba wyłączyć streaming zdjęć i nagrań pokazujących tragedię w Ukrainie. Wiem, że to może brzmi dziwnie, bo z drugiej strony naturalne wydaje się nasłuchiwanie doniesień i pozornie najlepiej, żeby non stop leciały w tle.

No właśnie, zdobywanie wiedzy wzmaga przecież poczucie kontroli.
I tak, i nie. Na pewno to nie znaczy, że trzeba chwytać każdy niesprawdzony przekaz. Trzeba wiedzieć rzeczy ważne i wiarygodne: gdzie toczą się działania wojenne, jak daleko to jest od naszych granic i miejsca zamieszkania, czy ta sytuacja bezpośrednio uderza w moją społeczność i moje bezpieczeństwo, co można zrobić, aby pomóc poszkodowanym. Znacznie lepsze jest wybranie konkretnego, sprawdzonego źródła informacji. Na pewno nie powinny to być media społecznościowe ani clickbaitowe filmiki z wybuchami. Bardziej adaptacyjne jest sprawdzanie aktualnej sytuacji raz czy dwa razy dziennie w wiarygodnym serwisie, rozgłośni czy telewizji. Warto też przemyśleć, w jakim stopniu sytuacja za wschodnią granicą faktycznie wpływa na nasze funkcjonowanie: pracę, którą mamy do wykonania, sprawy do załatwienia. Oczywiście, dzieje się tam wielka tragedia, ale do tragedii dochodzi cały czas na całym świecie. Jeśli pozwolimy, żeby te informacje w nas uderzyły, psychicznie tego nie udźwigniemy.

Trzeba mieć plan

Jednak inwazja Rosji na Ukrainę to dramat, który rozgrywa się bliżej nas niż jakikolwiek inny w ostatnich kilkudziesięciu latach. Nawet jeśli nie dojdzie do eskalacji, może wpływać na naszą codzienność znacznie bardziej niż tragedie w innych częściach świata. Pewne przygotowania, np. zatankowanie samochodu, zanim podrożeje benzyna, wydają się racjonalne.
Na pewno warto analizować sytuację na bieżąco. Osobiście nie jestem przekonana, że racjonalne jest dziś wsiadanie do samochodu i tankowanie go. Moim zdaniem nie jest też dziś racjonalne robienie wielkich zakupów. Owszem, to wcale nie znaczy, że za dzień, dwa czy trzy nie trzeba będzie tego zrobić. Dla niektórych osób w podobnych sytuacjach pomocne jest sformułowanie planu, spokojna analiza, co zrobimy, jeśli sytuacja będzie się rozwijać w niepokojącym kierunku. Miejmy nadzieję, że nie trzeba będzie go wdrażać, ale samo przemyślenie scenariuszy na część ludzi działa uspokajająco: co zrobimy, jeśli wydarzy się A? Co jeśli wydarzy się B?

Zresztą to jest technika, którą stosujemy w pracy z dziećmi nad różnego rodzaju lękami: co zrobisz, jeśli zgubisz się w sklepie? Co zrobisz, jeśli posikasz się w szkole? Do kogo pójdziesz? Czy masz w plecaku ubranie na zmianę? W sytuacji, o której rozmawiamy, wobec dzieci nie musimy na razie tworzyć takich planów, ale wobec siebie – może to być przydatne. Wreszcie – w każdym kryzysie, niezależnie od tego, co go wywołuje, dla ochrony stabilności emocjonalnej najważniejsze jest wsparcie społeczne. Warto szukać kontaktu z przyjaciółmi, częściej rozmawiać z bliskimi, pod warunkiem że są to osoby stabilne emocjonalnie, skupić się na sprawach ważnych tu i teraz, nie pozwolić sobie płynąć nurtem strasznych informacji i przerażających wizji, do czego możemy mieć skłonność, bo przecież wciąż żyjemy w cieniu II wojny światowej. Podkreślam: podstawowe jest przekonanie, że nie jesteśmy w tych trudnych okolicznościach sami. I takie przekonanie trzeba też tworzyć u dzieci.

Cisza nie chroni naszych dzieci

Odcinać je od informacji?
Nie można tworzyć przekonania, że nic się nie dzieje. Rodzice czasem mają wyobrażenie, że nie mówiąc nic, chronią je. A to nie jest ochrona, tylko narażanie ich na czerpanie wiedzy z jakichś strzępków doniesień, słów, które padają wokół. Zwłaszcza jeśli dziecko samo zadaje pytania, trzeba z nim usiąść i powiedzieć, że za granicą jest kryzys, wojna. Warto to nazywać po imieniu, bo niektórzy mają skłonność do eufemizmów, co też nie ma sensu. Ale trzeba podkreślać, że to jest za granicą: ty jesteś bezpieczny/a, ja jestem dorosła i będą dbała o twoje bezpieczeństwo; twoje zadanie to iść do przedszkola, bawić się, jechać na zawody, iść na urodziny kolegi. Musimy przesunąć dzieci z powrotem do ich świata i dać jasny sygnał, że jesteśmy filarem ich bezpieczeństwa. Tego właśnie potrzebuje dziecko, autentycznego przekonania, że jest dorosły, który mu pomoże w kryzysie. I dlatego – powtórzę – tak ważne jest zadbanie o własną kondycję.

Sytuacja w Ukrainie jest czynnikiem, który może wywoływać zaburzenia lękowe, ataki paniki, zaburzenia obsesyjno-kompulsywne. Osoby z grupy ryzyka, które kiedykolwiek się leczyły lub konsultowały z powodu podobnych problemów, powinny znów umówić się na kontrolne konsultacje. Zachęcam do tego, zwłaszcza że w marcu zazwyczaj notujemy wzrost zgłoszeń pacjentów po pomoc psychologiczną i psychiatryczną.

Jakie znaczenie ma fakt, że wojna w Ukrainie nakłada się na wciąż niewygasłą pandemię koronawirusa?
Zasadnicze. Wciąż jeszcze jesteśmy psychicznie nadwerężeni. Przecież dwa lata temu, a więc ledwo co, robiliśmy wielkie zakupy z powodu pandemii. W stanie tego nadwerężenia możemy mieć większą podatność na działania mało racjonalne, podyktowane przez wciąż wzbudzony układ limbiczny, który odpowiada za emocje. Przełączenie się na racjonalną ocenę tego, co wokół się dzieje, jest bardzo trudne. Ale trzeba pamiętać, że jeśli odpuszczę, popadnę w stan lękowy, histeryczny, rozedrganie, dzieci to przejmą, zaczną podobnie funkcjonować.

Szukajmy wsparcia w otoczeniu

W środowiskach mieszkających w Polsce Ukraińców i Ukrainek dramaty związane z wojną rozgrywają się już teraz, często chodzi o rodziny koleżanek i kolegów z klas naszych dzieci. To też je porusza.
Dlatego również, poza oczywistymi względami etycznymi, warto udzielać wsparcia tym rodzinom. Najprościej zadzwonić do mamy koleżanki i zapytać, jak pomóc. „Może wziąć twoją córkę na nocowankę?”. Albo: „Wiem, że macie ciężką sytuację, dużo nerwów, trudnych telefonów, możemy zająć się młodą, zabierzemy do kina albo na zajęcia dodatkowe, żebyście wy mogli się zająć tamtymi sprawami, a dziecko nie przejmowało stresów”.

To też okazja, by własnemu dziecku pokazać, że gdy w domu koleżanki jest trudno, staramy się zadziałać. Pomóc, gdy u przyjaciół jest kryzys. Wie pani, patrząc na tę sytuację z każdego poziomu, najlepsze, co możemy zrobić – także w sensie psychologicznych zysków i strat – to być w kontakcie i tworzyć społeczności wspierające się, nienakręcające czy szukające sensacji.

*

Dr Urszula Sajewicz-Radtke jest psycholożką, kierowniczką naukową Pracowni Testów Psychologicznych i Pedagogicznych w Gdańsku. Na co dzień pracuje też z dziećmi i ich rodzinami w Specjalistycznej Poradni „Tęcza” w Gdańsku.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kultura

Mark Rothko w Paryżu. Mglisty twórca, który wykonał w swoim życiu kilka wolt

Przebojem ostatnich miesięcy jest ekspozycja Marka Rothki w paryskiej Fundacji Louis Vuitton, która spełnia przedśmiertne życzenie słynnego malarza.

Piotr Sarzyński
12.03.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną