W walce z epidemią koronawirusa kraje różnią się nie tylko nakładanymi ograniczeniami, ale też sposobem ich egzekwowania. Większość państw zachodnich przyjęła model chiński i stosuje wysokie kary.
Czytaj też: USA, kraj ludzi źle ubezpieczonych
5 tys. dol. grzywny i 90 dni więzienia
Kary bywają drakońskie, jak przykładowo polskie 30 tys. zł mandatu – przy wynagrodzeniu u większości osób nieprzekraczającym 4 tys. zł miesięcznie. W dodatku mimo prawa do odwołania jest to grzywna administracyjna wymierzana przez sanepid na wniosek policji i natychmiast egzekwowana przez służby skarbowe.
W USA za samo wyjście z domu tam, gdzie to jest zakazane, można dostać karę kilku tysięcy dolarów i więzienia. Wzbudziło to protesty najstarszej w kraju organizacji broniącej praw człowieka American Civil Liberties Union. Burmistrz Waszyngtonu ustanowił karę 90 dni więzienia i grzywnę w wysokości 5 tys. dol. za wyjście z domu w celu innym niż praca, zakupy jedzenia czy rekreacja z członkami rodziny na świeżym powietrzu. Podobnie jest w stanach Maryland i Wirginii.
Na Tajwanie za złamanie zasad społecznej izolacji grozi 1 mln dol. tajwańskich (126 tys. zł) – taką karę nałożono na mężczyznę, który opuścił miejsce kwarantanny.
Czytaj też: Kim jest szef WHO
Za saunę – rozstrzelanie
W Polsce ostro dyskutuje się o zakazie rekreacji, w szczególności wstępu do lasów. Taki zakaz ogłosiły Lasy Państwowe, powołując się na ustawę „antywirusową”, która daje premierowi prawo zwrócenia się o dodatkowe ograniczenia.