Parlament Europejski dyskutował w środę o „rządowych próbach uciszania wolnych mediów w Polsce, na Węgrzech i w Słowenii”. Debatę zarządzono po niedawnych protestach przeciw nowemu podatkowi od reklam. Dziś Węgry służyły wielu europosłom za bolesny przykład, dokąd doprowadziły w ostatniej dekadzie mizerne działania unijnych instytucji wobec autokratycznych zapędów Viktora Orbána. Z kolei Słowenia uchodzi za kraj najmniej „zaawansowany” w walce z mediami, choć premier Janez Janša prowadzi na Twitterze oczerniające kampanie wobec dziennikarzy, zarzucił publicznemu nadawcy „próbę obalenia rządu” i znów – z powodów politycznych – wstrzymał współfinansowanie agencji prasowej STA.
Czytaj też: USA wzięły w obronę polskie media
Co zrobić z podatkiem od mediów
Wiceszefowa Komisji Europejskiej Vera Jourová przypomniała dziś zaczernione ekrany i puste pierwsze strony, którymi polskie media protestowały przeciw nowemu podatkowi. – Oczekujemy, że te głosy zaniepokojenia zostaną wysłuchane – powiedziała. Choć jednak w KE trwają analizy prawne, jak można by podważyć ewentualny polski podatek od reklam, to – jak przyznaje jeden z naszych rozmówców w Brukseli – będzie to bardzo trudne. TSUE w przyszłym tygodniu wyda wyrok w sprawie podatku od reklam na Węgrzech, nakładanemu od obrotów i progresywnie. Wprawdzie Budapeszt już parę lat temu wycofał się z tego rozwiązania, bo