AUKUS nie jest może najłatwiej wpadającym w ucho akronimem, ale trzeba będzie do niego szybko przywyknąć. Waszyngton, Canberra i Londyn postanowiły dobitnie wzmocnić sojusz demokratycznego Zachodu wobec realnej perspektywy starcia zbrojnego z autorytarnym Pekinem. W odróżnieniu od licznych wcześniejszych deklaracji, podkreślających wspólnotę wartości, sprzeciw wobec ich łamania czy wolę solidarnej obrony liberalnego porządku bez wchodzenia w wojskowe szczegóły, prezydent Joe Biden oraz premierzy Boris Johnson i Scott Morrison tym razem wyłożyli kawę na ławę: centralnym punktem nowego porozumienia są zbrojenia, i to takie, które pozwolą Zachodowi występować z pozycji siły wobec „zagrożeń XXI w.”.
Nazwa Chin nie padła wprost, co było bodaj jedynym ukłonem wobec dyplomatycznej poprawności. Żaden z trójki sygnatariuszy nie ma wątpliwości, że największym zagrożeniem dla „pokoju i stabilności w regionie Indo-Pacyfiku” jest asertywna, ekspansywna, a coraz częściej otwarcie agresywna polityka Chińskiej Republiki Ludowej.
Czytaj też: Komunistyczna Partia Chin. Najpotężniejsza na świecie
Porozumienie pięciorga oczu
Nowy pakt USA, Australii i Wielkiej Brytanii – przynajmniej wedle tego, co zostało o nim publicznie powiedziane – nie zawiera klauzul o wzajemnej obronie.