„W wyniku kolejnych reform sądownictwo – autonomiczna gałąź władzy państwowej – zostało narażone na ingerencję władzy wykonawczej i ustawodawczej, a tym samym znacznie osłabione” – czytamy we wtorkowym wyroku.
Czytaj też: Stan wojenny. Jak PiS wyprowadza Unię z Polski
Od tego wyroku nie ma odwołania
Wydała go Wielka Izba Trybunału, a więc nie ma od niego odwołania. Zapadł w sprawie wniesionej przez sędziego Jerzego Grzędę, który w KRS był przedstawicielem NSA. Podobnie jak pozostałych 14 sędziów został on z dnia na dzień pięć lat temu pozbawiony członkostwa w KRS przed upływem kadencji, by zrobić miejsce dla nominatów władzy. Do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka poskarżył się na to, że pozbawiono go możliwości odwołania.
To, że funkcjonariusz publiczny powinien mieć zagwarantowane prawo do sądu w razie odwołania, ETPCz po raz pierwszy orzekł w 2007 r. w sprawie „Eskelinen i inni przeciwko Finlandii”. Stwierdził wtedy, że prawo to w takiej sytuacji trzeba zagwarantować, chyba że w przepisach krajowych wyraźnie wyłączy się z niego daną grupę funkcjonariuszy i zostanie to oparte na „obiektywnych racjach związanych z interesem państwa”. Według Trybunału polski rząd nie wykazał spełnienia tych warunków.
To kolejny wyrok strasburskiego trybunału po sprawie „Broda i Bojara”, w której ETPCz uznał prawo do odwołania od pozbawienia funkcji – kieleccy sędziowie Mariusz Broda i Alina Bojara zostali odwołani z funkcji prezesów sądów przed końcem kadencji.