Krajowy Plan Odbudowy pierwotnie miał być zatwierdzony już w lipcu 2021 r. W ostatniej chwili Komisja Europejska nacisnęła hamulec, gdy okazało się, że Warszawa – posiłkując się decyzją TK Julii Przyłębskiej – nie zamierza wykonywać decyzji TSUE w sprawie sądownictwa, czyli wyroku dotyczącego systemu dyscyplinarnego dla sędziów i postanowienia o środku tymczasowym co do tzw. ustawy kagańcowej. Bruksela zażądała, by do KPO, wówczas dobrze ocenianego, skupiającego się m.in. na zielonej transformacji i cyfryzacji, dodać zobowiązania w sprawie reform w wymiarze sprawiedliwości.
Czytaj też: Rząd PiS odmawia Unii i stawia na konfrontację
Gra z Ziobrą
Podczas wielomiesięcznych rokowań Polska straciła prawo do zaliczki 13 proc. KPO, która zgodnie z ogólnymi przepisami Funduszu Odbudowy była możliwa do wypłaty wyłącznie do końca 2021 r. Te pieniądze nie przepadły, ale weszły do puli, która ma być wypłacana w transzach co pół roku aż do 2026 (największe dla naszego kraju prognozowane są na lata 2023–24).
Tekst praworządnościowych zapisów w polskim KPO, które będą musiały być zrealizowane, w zasadzie uzgodniono już w marcu, ale rząd PiS wycofał się wtedy ze zgody, a wstępne porozumienie ogłosił dopiero w zeszłym tygodniu.
Choć Bruksela jest powściągliwsza w publicznych wypowiedziach, to – jak wynika z nieoficjalnych informacji – zanosi się na ogłoszenie doszlifowanego przez prawników dealu w najbliższych kilkunastu dniach.