Świat

154. dzień wojny w Ukrainie. I co dalej, Rosjanie?

Ruiny w miejscowości Toretsk w Donbasie po ataku rosyjskiej artylerii Ruiny w miejscowości Toretsk w Donbasie po ataku rosyjskiej artylerii Państwowa Służba Ratunkowa Ukrainy / Forum
Rosjanie doświadczają w Ukrainie szczególnego przesilenia. O ile bowiem Ukraińcy mają dość jasne zadania, o tyle rosyjskie dowództwo może się teraz borykać z ciężkimi dylematami.

Ponowne ataki w rejonie Iziuma już chyba nikogo nie dziwią, Rosjanie elegancko tracą tu siły, wykrwawiając się powolutku w bezskutecznych natarciach. Tym razem wybrali Bohorodyczne nad Dońcem i – jak zwykle – zostali odparci.

Na tym kierunku jednak dzieje się dość ciekawa rzecz. Rosyjskie wojska z 35. i 36. Armii (Rosjanie mają tendencję do artystycznego mieszania ze sobą jednostek o różnej podległości), które dotąd wepchnięto bezsensownie do lasów na zachód od Iziuma, są teraz przenoszone na północ, w kierunku miasta Bałaklija. Ale ten odcinek trzyma 29. Armia ze Wschodniego Okręgu Wojskowego. Powstaje zatem pytanie – co Rosjanie zamierzają?

Czytaj też: „HIMARS o’clock”, czyli dlaczego Rosjanom brakuje amunicji i paliwa

Rosyjski walec traci siły

Jedną z możliwych odpowiedzi jest próba przełamania impasu pod Iziumem. Tyle że aby rozwinąć stąd jakieś działania zaczepne, Rosjanie muszą sforsować Doniec. Jak wiadomo, forsowanie rzek nie idzie im zbyt dobrze, a teraz, kiedy Ukraina dysponuje zestawami HIMARS oraz dobrymi bezpilotowymi aparatami latającymi do rozpoznania (niedługo będzie jeszcze jeden Bayraktar TB2 od Polski), będzie to dość trudne. Załóżmy jednak, że im się uda.

Reklama