Ponowne ataki w rejonie Iziuma już chyba nikogo nie dziwią, Rosjanie elegancko tracą tu siły, wykrwawiając się powolutku w bezskutecznych natarciach. Tym razem wybrali Bohorodyczne nad Dońcem i – jak zwykle – zostali odparci.
Na tym kierunku jednak dzieje się dość ciekawa rzecz. Rosyjskie wojska z 35. i 36. Armii (Rosjanie mają tendencję do artystycznego mieszania ze sobą jednostek o różnej podległości), które dotąd wepchnięto bezsensownie do lasów na zachód od Iziuma, są teraz przenoszone na północ, w kierunku miasta Bałaklija. Ale ten odcinek trzyma 29. Armia ze Wschodniego Okręgu Wojskowego. Powstaje zatem pytanie – co Rosjanie zamierzają?
Czytaj też: „HIMARS o’clock”, czyli dlaczego Rosjanom brakuje amunicji i paliwa
Rosyjski walec traci siły
Jedną z możliwych odpowiedzi jest próba przełamania impasu pod Iziumem. Tyle że aby rozwinąć stąd jakieś działania zaczepne, Rosjanie muszą sforsować Doniec. Jak wiadomo, forsowanie rzek nie idzie im zbyt dobrze, a teraz, kiedy Ukraina dysponuje zestawami HIMARS oraz dobrymi bezpilotowymi aparatami latającymi do rozpoznania (niedługo będzie jeszcze jeden Bayraktar TB2 od Polski), będzie to dość trudne. Załóżmy jednak, że im się uda.