Choć ciężar negocjacji precyzyjnej, limitowanej ceny za baryłkę rosyjskiej ropy spadł na Unię Europejską, jest to wspólna decyzja grupy G7. Nowy limit ma obowiązywać już od poniedziałku 5 grudnia.
Czytaj też: Czy świat poradzi sobie bez ropy z Rosji?
Żeby się Rosji nie opłacało
Pierwsze propozycje Brukseli – najpierw 65–70 dol. za baryłkę, potem 63–65 – wetowała Polska, wspierana przez Litwę i Estonię, przy cichym poparciu Amerykanów i Kanadyjczyków. Chodziło o to, by Rosja rzeczywiście odczuła uszczerbek w dochodach, a więc by limit był niższy od obecnej uśrednionej ceny ropy na światowych rynkach. – Teraz czekamy na kontrreakcję ze strony Kremla – mówi polski dyplomata w Brukseli.
Ustalono także, że limit będzie mógł podlegać rewizji co dwa miesiące, by sankcyjna cena była na poziomie niższym o co najmniej 5 proc. od średniej rynkowej. Będzie za to odpowiadał międzynarodowy komitet oparty na G7. – Przy redukcji o 5 proc. ryzyko obchodzenia sankcji może się Rosji nie opłacać – tłumaczy jeden z brukselskich ekspertów. Większa redukcja według niektórych krajów mogłaby mocniej zachęcać Rosję i jej kupców do tworzenia równoległego rynku poza G7.
Na mocy sankcji przyjętych jeszcze w maju kraje Unii i tak od przyszłego tygodnia przestają w ogóle kupować ropę z Rosji (poza tą sprowadzaną rurociągiem). Ale pułap G7 ma znaczenie, bo unijne i brytyjskie firmy nie będą mogły świadczyć usług finansowych (ubezpieczenia, kredyty) i transportowych do przewozu rosyjskiej ropy (np. do Azji lub Afryki) po cenie wyższej niż ustalona.
Unia i Wielka Brytania dominują zwłaszcza na rynku usług finansowych, więc omijanie ich przy handlu rosyjską ropą mnożyłoby koszty m.in. poprzez korzystanie z mniej wiarygodnych wierzycieli i kredytodawców.
Czytaj też: Rosja nie jest tak odporna na sankcje, jak twierdzi Putin
Co z północną odnogą Drużby
Wprowadzenie limitu wymaga zmian w dotychczasowym systemie sankcji UE. Bardzo możliwe, że elementem nowego, dziewiątego pakietu restrykcji będzie rozwiązanie problemu północnej odnogi ropociągu Drużba (Przyjaźń) prowadzącej do Polski i Niemiec. Kiedy Unia wiosną uzgadniała sankcje wchodzące od przyszłego tygodnia, Węgry wspierane przez Słowację i Czechy uzyskały wyjątek dla Drużby. Premier Mateusz Morawiecki i kanclerz Olaf Scholz publicznie wówczas deklarowali, że wyjątek dotyczy tylko odnogi południowej, a Polska i Niemcy będą dążyć do zamknięcia importu odnogą północną.
Do przerwania długoterminowych kontraktów bez narażania się na żądania odszkodowawcze Polska i Niemcy potrzebują jednak zapisów sankcyjnych. Szef niemieckiego resortu gospodarki Robert Habeck i minister środowiska Anna Moskwa podpisali 1 grudnia wspólną deklarację, że zabezpieczą dostawy surowca dla rafinerii w Schwedt, która dotąd ciągnie ropę z Drużby.
Nowy pakiet sankcji powinien dotyczyć także m.in. substancji chemicznych, dronów, technologii podwójnego zastosowania (cywilnego i wojskowego). I wydłużać czarną listę firm i osób z zamrożonym majątkiem i zakazem wjazdu na teren UE.
Bendyk: Koniec epoki nafty