Dokumenty sfotografowane i opublikowane w ubiegłym tygodniu na chatroomie portalu Discord i potem na innych stronach, odwiedzanych głównie przez ultraprawicowych użytkowników, odsłaniają sekrety wywiadowcze dotyczące rosyjskiej agresji w Ukrainie, a także tajemnice innych państw. Jedno z najważniejszych ujawnionych ustaleń to informacja, że już na początku maja skończy się amunicja dla ukraińskiej obrony przeciwlotniczej, jeżeli braki nie zostaną pilnie uzupełnione znacznymi dostawami z Zachodu. Zdaniem komentatorów obraz wyłaniający się z dokumentów studzi optymistyczne przewidywania co do zapowiadanej wiosną ukraińskiej kontrofensywy.
Wyciek. Cios czy żenująca wpadka?
Szkoda z powodu wycieku polega głównie na tym samym co zwykle w wypadku ujawnienia tajemnic wywiadu. Dokumenty oparte są na penetracji m.in. rosyjskich agencji wywiadowczych, co pozwalało ostrzegać Kijów przed atakami rakietowymi. Wyciek najpewniej skłoni teraz Moskwę do skuteczniejszego uszczelnienia swoich źródeł informacji.
Emerytowany generał Barry McCaffrey powiedział w telewizji MSNBC, że wyciek z Pentagonu to „ogromny cios dla bezpieczeństwa USA”. Z kolei emerytowany admirał James Stavridis, były dowódca wojsk NATO w Europie, był bardziej oględny, oświadczając w CNN, że to „nie koniec świata”, ale podkreślił, że to „bardzo żenujące” potknięcie amerykańskiego wywiadu.
Sprawę – podał Biały Dom – bada departament sprawiedliwości. Podległe mu FBI stara się ustalić źródło wycieku. W USA działa kilkanaście agencji wywiadowczych, większość w Pentagonie, zatrudniając dziesiątki tysięcy osób. Ustalono na razie tylko, że trefnych dokumentów nie zhakowano, tylko je sfotografowano, a zdjęcia udostępniono sieciom społecznościowym. Pojawiły się spekulacje, że za wyciekiem stoją agentury rosyjskie. Dokumenty opublikowano też m.in. na prorosyjskim portalu Telegram i wygląda na to, że elektronicznie przekręcono niektóre fragmenty, podając np. zawyżone ukraińskie straty w ludziach i zaniżone straty rosyjskie (chociaż oceny tych ostatnich w USA są tylko szacunkowe). Według Kijowa wyciek może być elementem rosyjskiej kampanii szerzenia dezinformacji i paniki. Były ukraiński prezydent Petro Poroszenko powiedział telewizji MSBNC, że to „rosyjska prowokacja”, i zaapelował, żeby wyciek „nie odwrócił uwagi Ameryki od pomocy wojskowej dla Ukrainy”.
Czytaj też: Polska wieś od teraz ważnym punktem na mapach wojskowych USA
Kogo szpiegują Amerykanie
Niektórzy sądzą jednak, że motywy autora – lub autorów – przecieku „mogły nie być polityczne” albo że nie wykonywał on (ona?) zleceń jakichś zagranicznych mocodawców.
Część dokumentów dotyczy komplikacji stosunków Ameryki z państwami sojuszniczymi. W jednym z nich sugeruje się np., że kierownictwo Mosadu, izraelskiej agencji wywiadowczej, zachęcało swój personel i innych obywateli kraju, żeby brali udział w protestach przeciw rządowi Netanjahu. Inne materiały ujawniają, że rząd Korei Południowej – kluczowego sojusznika USA w Azji Wschodniej – waha się z dostarczaniem amunicji dla artylerii Ukrainy mimo amerykańskich nacisków. Według jeszcze innych dokumentów na dostawy broni miałby się ewentualnie zgodzić Izrael, chociaż oficjalnie zajmuje neutralne stanowisko. Z ujawnionych materiałów dowiadujemy się także, że Egipt planuje sprzedać Rosji 40 tys. pocisków rakietowych. Dokument cytuje instrukcje prezydenta Abdela Fattaha El-Sisi, że transporty trzeba utrzymywać w sekrecie, „aby uniknąć problemów z Zachodem”. Egipt dostaje corocznie od USA ponad miliard dolarów pomocy wojskowej.
Ujawnienie, że USA szpiegują także kraje sojusznicze, stwarza dodatkowy kłopot dla administracji Bidena. Przypomina się tutaj reakcję rządów Niemiec i Francji, które miały wielką pretensję w 2015 r. do ekipy Obamy, kiedy media doniosły o podsłuchiwaniu telefonów kanclerz Angeli Merkel i wywiadowczej penetracji rządu ówczesnego premiera François Hollande′a.
Prawica uderza w Bidena
Wyciek stał się nowym pretekstem propagandowej ofensywy amerykańskiej prawicy przeciw Bidenowi. Republikański senator z Arkansas Tom Cotton powiedział, że „nie powinniśmy być zaskoczeni, że Ukrainie może zacząć brakować amunicji”, skoro prezydent „ociąga się” z pomocą. Konserwatywna stacja Fox News przedstawia sprawę jako kolejny przykład domniemanej słabości demokratycznej administracji. Była doradczyni Donalda Trumpa Kellyanne Conway skrytykowała rzecznika Białego Domu Johna Kirby′ego, że indagowany o wyciek – „czy grożą nam dalsze rewelacje tego rodzaju?” – odpowiedział, że „po prostu nie wie”.
Nielegalne ujawnienie dokumentów amerykańskiego wywiadu – nie pierwsze takie potknięcie – doskonale pasuje do republikańskiej narracji, że rząd kierowany przez 80-letniego prezydenta naraża na szwank bezpieczeństwo Ameryki.
Czytaj też: Orędzie Bidena. Początek kampanii o reelekcję?