Wojna w Ukrainie. Robi się groźnie, nadeszła trzecia fala pesymizmu. „Dno już widać”
Często przez ostatnie ponad półtora roku wojny czytaliśmy, że nadszedł moment zwrotny. Dziś można użyć tego hasła kolejny raz. Klimat wokół dalszej pomocy dla Ukrainy pogarsza się z dnia na dzień. W USA temat finansowania kolejnych dostaw broni dostał się w tryby bezlitosnej machiny wyborczej. W Europe z ust polityków i dowódców słychać coraz częściej, że zapasy są na wyczerpaniu, a produkcja amunicji nie nadąża. Kraj, który najwięcej wojskowych zasobów poświęcił w pierwszych miesiącach wojny – czyli Polska – za sprawą niefortunnej wypowiedzi szefa rządu Mateusza Morawieckiego trafił na nagłówki z przesłaniem „wstrzymywania pomocy dla Ukrainy”.
Mało tego, Warszawa weszła z Kijowem w werbalną eskalację i teraz – cytując ministra spraw zagranicznych Zbigniewa Raua – jest na etapie dekoniunktury wzajemnych relacji. A sąsiednia Słowacja wybrała do tworzenia rządu liderów i partie przeciwne pomocy zbrojnej. Wszystko to w zaledwie kilka tygodni, i to w czasie, gdy tak niegdyś wyczekiwana ukraińska ofensywa też nie przynosi przełomu.
Pesymistyczne oceny sytuacji wojskowej nakładają się na sygnały politycznego przesilenia.