Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Świat

679. dzień wojny. Kreml o Ukrainie już nie mówi, przyjął nową narrację. Idą chude lata dla Europy

Ukraińscy żołnierze w okolicy Marjinki, 26 grudnia 2023 r. Ukraińscy żołnierze w okolicy Marjinki, 26 grudnia 2023 r. Viacheslav Ratynskyi / Reuters / Forum
W obliczu realnego zagrożenia i ze świadomością, że samodzielnie w konfrontacji z Rosją nie mamy najmniejszych szans, pora się zastanowić, jak wyglądają wojskowe sojusze i z czego wynikają. A przede wszystkim: jak trwałe one są.
.Karolina Żelazińska/Polityka .

1 stycznia Władimir Putin odwiedził Centralny Wojskowy Szpital Kliniczny im. A.A. Wiszniewskiego w Moskwie, gdzie leczą się ranni, a przy okazji powiedział wiele ciekawych rzeczy. Okazało się np., że nie Ukraina, ale Zachód jest wrogiem Rosji. Problem w tym, że „pomaga Zachodowi”. Prawdziwym przeciwnikiem są „ci, którzy próbują zniszczyć państwowość Rosji poprzez pokonanie jej na polu walki”. Zachodni politycy chcą rozdzielić Rosję na pięć części rękoma Ukrainy – można było się dowiedzieć od Putina. O tym podziale mówił też na spotkaniu z weteranami tuż przed sylwestrem. Na szczęście, stwierdził, sytuacja na froncie się zmienia i Rosja rozprawi się z Zachodem. Szybciej, niż jest to oczekiwane.

Co ciekawe, Putin wspomniał, że Zachód chciałby z Rosją negocjować, ale ona chce zakończyć konflikt z Zachodem (Putin nie postrzega Ukrainy jako niepodległego państwa) na własnych warunkach. Co to oznacza, wszyscy wiemy – zmiana Ukrainy w nową Białoruś, chwila oddechu w celu odtworzenia zdolności bojowej. A potem pojawią się zapewne oskarżenia pod adresem Polski, że konfliktuje Zachód z Rosją albo raczej – że Zachód robi to teraz rękoma Polski, a Ukraina niczego go nie nauczyła.

Na co Putin liczy

Putin liczy na to, że Zachód zdradzi Ukrainę w negocjacjach.

Reklama