Ta wieść szeroko się rozniosła: Wołodymyr Zełenski zdymisjonował w czwartek po południu naczelnego dowódcę sił zbrojnych gen. Walerija Załużnego. Powołał na jego miejsce dotychczasowego dowódcę wojsk lądowych gen. Ołeksandra Syrskiego.
Właściwie zaskoczenia nie ma, pytanie „kiedy?” wisiało w powietrzu. O konflikcie między Zełenskim a Załużnym mówiło się niemal rok temu. Sprawa ucichła, bo rozpoczęły się przygotowania i oczekiwana w napięciu wielka kontrofensywa. Powróciła, gdy ofensywa nie przyniosła spodziewanych rezultatów, Rosjan nie udało się odepchnąć, nie udało się też przejąć inicjatywy. Wojna ugrzęzła w okopach, inicjatywa coraz częściej przechodzi na stronę Rosjan, choć przy ciężkich walkach i ogromnych stratach w ludziach i sprzęcie.
Czytaj też: Ameryka, pusta zbrojownia Ukrainy
Ukrainie brakuje ludzi i amunicji
To nie dlatego, że Ukraińcom brakło dzielności i waleczności. Po prostu Rosjanie są silniejsi, a ich możliwości dostarczania na front nowych żołnierzy jest nieograniczona. Gospodarka, przestawiona na wojenny tryb, produkuje przede wszystkim na potrzeby wojska. Plus pomoc Chin, Korei Północnej, Iranu...
Ukraińcom już jakiś czas temu zaczęło brakować amunicji i te braki się pogłębiają.