Nawalny: jeden z ostatnich, który się nie bał. Zachód stoi teraz przed trzema wyzwaniami
Przed jakimi wyzwaniami stawia Zachód śmierć Aleksieja Nawalnego? Po pierwsze, musi ustalić, na którym stopniu eskalacji znalazła się jego rywalizacja z Rosją. Trudność w rozpoznaniu dyktuje diagnoza o militarnej wątłości europejskiej części NATO, kampanijne opowieści Donalda Trumpa i kalendarz. Zbliża się dwulecie inwazji na Ukrainę, za chwilę Władimir Putin zorganizuje sobie kolejną kadencję prezydencką po niby-wyborczym spektaklu. Tymczasem w odstępie godzin spływają informacje o zamiarach rozmieszczenia przez Rosję broni w kosmosie, o ukraińskim odwrocie spod uporczywie bronionej Awdijiwki i o śmierci lidera rosyjskiej opozycji.
Zbrojenia kosmiczne łamią stare, przyjęte jeszcze przez ZSRR traktaty. Awdijiwka boleśnie przypomina, że pozbawiona wystarczającego zachodniego wsparcia Ukraina przeszła do defensywy. Na dodatek przybywa analiz wskazujących, że Rosja przestawiła przemysł na tryb wojenny i wcale nie słabnie.
Czytaj też: Co naprawdę przydarzyło się Nawalnemu?
Nawalny: jeden z ostatnich, który się nie bał
Zachód musi ustalić także, z jaką Rosją się mierzy. Los Nawalnego ma ogromny ładunek symboliczny, tym większy, że był jednym z ostatnich pełnokrwistych opozycjonistów. Jednym z ostatnich Rosjan, którzy się nie boją. Wielokrotnie rzucał Putinowi i jego funkcjonariuszom wyzwania w wyborach. Z otwartą przyłbicą pokazywał skalę uwłaszczenia się putinowskiej nomenklatury na majątku państwowym, jej hipokryzję i bazarowy przepych pałaców należących do ministrów, prezesów, dyrektorów, ich dzieci, konkubin i samego Putina.