1204. dzień wojny. „Wszyscy jesteśmy teraz wschodnią flanką”. Rosja naprawdę nie żartuje
Nad ranem ukraińskie drony uderzeniowe zaatakowały Zakłady Produkcji Ładunków Miotających i Prochów w Kotowsku w obwodzie tambowskim. Było słychać co najmniej dziesięć eksplozji, pracowała obrona przeciwlotnicza, wybuchł silny pożar. Gubernator zapewnił, że sytuacja jest pod kontrolą, Rosjanie odetchnęli z ulgą. Ale produkcja pewnie ucierpi.
Słychać też było wybuchy w Engels koło Saratowa. Wizyty dronów w tym mieście to już rutyna, nowa świecka tradycja. Tym razem ucierpiały 9. Centralne Zakłady Remontu Pojazdów. Poza ciężarówkami remontuje się tu transportery opancerzone, w tym gąsienicowe MTLB, bardzo w Ukrainie popularne.
Rosja stara się ściągnąć robotników z Korei Północnej, by pokryć braki w sile roboczej. Utrzymywanie dużej armii odbija się na gospodarce.
Na frontach tymczasem bez zmian ani przełomu. Walki nie słabną.
Czytaj też: Rosjanie mrugają pierwsi, czyli jak negocjuje Kreml. Trzeba działać w sposób lustrzany
Mark Rutte ostrzega
Sekretarz generalny NATO Mark Rutte jeszcze jako premier Holandii do kwestii zbrojeń podchodził z rezerwą, mówiąc delikatnie. Co się stało, że tak mocno zmienił zdanie?
Przypomnijmy: sekretarz generalny to nie prezydent czy dowódca, a organizator pracy Rady Północnoatlantyckiej, czyli politycznego kierownictwa Sojuszu wystawianego przez rządy państw członkowskich. Na co dzień są to ambasadorowie przy NATO, raz na pół roku ministrowie obrony i/lub spraw zagranicznych.