Świat

Trump „kończy wojnę dwunastodniową”. Ale to kruchy rozejm, za wcześnie na triumf

Donald Trump, 21 czerwca 2025 r. Donald Trump, 21 czerwca 2025 r. Ken Cedeno / Reuters / Forum
Nie wiadomo, czy zawieszenie broni okaże się trwałe i co właściwie osiągnęły Stany Zjednoczone, przyłączając się do wojny przez bombardowanie irańskich urządzeń do budowy broni nuklearnej.

O godz. 18 czasu USA prezydent zatweetował na swej platformie Truth Social, że „za sześć godzin [czyli o godz. 6 rano czasu polskiego] nastąpi kompletne i totalne przerwanie ognia”, a niedługo potem „wojna będzie uważana za zakończoną”. Wpis puentują błogosławieństwa dla Izraela, Iranu, USA, Bliskiego Wschodu i całego świata.

Obie strony nie potwierdziły z początku, że uzgodniły zawieszenie broni. Po paru godzinach Izrael poinformował nieoficjalnymi kanałami, że zgadza się na nie pod warunkiem, że Iran przestanie go ostrzeliwać. Irański minister spraw zagranicznych Abbas Aragczi najpierw zdementował doniesienia Trumpa, a potem oświadczył, że „jeśli Izrael zaprzestanie agresji”, Iran nie będzie atakował Tel Awiwu.

Dobrze poinformowane media amerykańskie podały, że rolę mediatora między walczącymi stronami odegrał emir Kataru. Wcześniej tego dnia Iran odpalił dziesięć rakiet w kierunku tego kraju, a mieści się tu baza amerykańskich sił powietrznych. Przed ich wystrzeleniem ostrzegł o planowanym ataku, więc nikt nie został nawet ranny, a zestrzelenie kilku rakiet przez interceptory (rakiety przechwytujące) zapobiegło jakimkolwiek materialnym szkodom.

Iran ma dość walki

Zachowanie reżimu dowodziło, że atak był odwetem pozorowanym. Celem było pokazanie Irańczykom, że kraj się nie poddaje mimo druzgocącego bombardowania instalacji atomowych przez amerykańskie bombowce B-2 i wcześniejszych zniszczeń za sprawą rakiet izraelskich.

Reklama