Czy na naszych oczach rodzi się właśnie silny antyzachodni sojusz? Xi jest bardzo sprytny
MARCIN ŻYŁA: Który z trzech przywódców – Donald Trump, Xi Jinping czy Władimir Putin – ma dziś najbardziej realistyczną ocenę światowej polityki i kierunku, w jakim ona zmierza?
ANNETTE BOHR: Donald Trump ma bardzo małe pojęcie o Ukrainie i o Rosji. Z jego wypowiedzi na temat wojny w Ukrainie – a także z komentarzy wiceprezydenta J.D. Vance’a – wnioskuję, że uważają, iż chodzi w niej wyłącznie o terytorium. Obaj byli wyraźnie zaskoczeni, kiedy Putin nie przyjął ich propozycji wymiany spornych terenów, ponieważ z punktu widzenia dewelopera w takich sporach chodzi wyłącznie o ziemię. Trump i Vance nie rozumieją tej wojny.
Z kolei Putin jest, z jednej strony, politykiem trzeźwo myślącym, z drugiej jednak – kimś, kto nie ma w Rosji żadnych rywali i kto zgromadził spore bogactwo. Do zdobycia pozostało mu już niewiele – jeśli nie liczyć pragnienia odciśnięcia piętna na historii. To sprawia, że jego ambicje są inne i że w pewnych sytuacjach błędnie ocenia, co może osiągnąć.
Rosyjski prezydent padł też ofiarą „syndromu dyktatora”. Po 25 latach u władzy coraz rzadziej jest konfrontowany np. z rzetelnymi informacjami wywiadowczymi. Jego otoczenie obawia się przekazywać mu „nagą prawdę” i w efekcie Putin nie widzi już rzeczywistości międzynarodowej tak wyraźnie jak podczas pierwszych 10–15 lat swoich rządów.
A zatem zostaje Xi Jinping.
Chiński przywódca ma własne złudzenia, jednak wydaje mi się, że to on najbardziej realistycznie ocenia obecną sytuację w świecie.