W historii integracji europejskiej nieraz zdarzały się już zwroty i zmiany dominujących koncepcji i pomysłów na drogę jej realizacji. Po prostu materia problemu: przejście od tradycji autarkicznych państw narodowych do życia w zintegrowanej wspólnocie państw i narodów – nie jest prosta. Stulecia rywalizacji i wojen, pamięć doznanych krzywd, egoizm narodowy, to wszystko spowalniało integrację, a siła tradycyjnych nawyków myślowych niejednokrotnie nie pozwalała na śmiałe decyzje, lecz skłaniała do szukania czasem bardzo sztucznych kompromisów pomiędzy ideałami a zastaną rzeczywistością. Droga do integracji niejednokrotnie przebiegała według zasady: dwa kroki do przodu, krok do tyłu. Tyrania status quo jest jednym z żelaznych praw życia społecznego!
W pierwszych kilku, kilkunastu latach po II wojnie światowej, gdy horror wojny był jeszcze bardzo świeży, a siła waśni narodowych ogromna, wielką rolę odegrała pierwsza generacja twórców europejskiej integracji – ojców-założycieli. W świetle ich doświadczeń życiowych i wiedzy o świecie nabrali oni niezłomnego przekonania, że jedyną szansą na pokojowe życie w Europie i na osiągnięcie jego wysokiego standardu w skali powszechnej jest wytworzenie wspólnoty ponadnarodowej i ponadpaństwowej, która umożliwi przekroczenie barier rozwojowych, wynikających z ograniczeń rynków wewnątrzpaństwowych.
Zdawali sobie oni sprawę, że uświadomienie tej prawdy może przychodzić stopniowo, że przełamanie historycznie ukształtowanych stereotypów może być procesem trudnym i długotrwałym, że nieraz będzie się ponosiło porażki, że trzeba będzie modyfikować koncepcje, aby zostać zaakceptowanym; że ostateczny kształt przyjmowanych rozwiązań może być nawet zaskoczeniem i różnić się od wizji wyjściowej.