Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Nauka

Łowcy polowań

Jak się zmienił sposób ukazywania drapieżników w programach przyrodniczych

Narratorem serii „Łowcy” jest niezastąpiony David Attenborough, choć tym razem nie zobaczymy go na planie. Narratorem serii „Łowcy” jest niezastąpiony David Attenborough, choć tym razem nie zobaczymy go na planie. Huw Cordey/Silverback Films 2015/BBC Earth
Śmierć zaatakowanego zwierzęcia przestała być kulminacyjnym punktem programów przyrodniczych. Postęp techniki i ludzkiej wrażliwości zmienił sposób pokazywania drapieżników.
materiały prasowe

Nie krwawą jatką, lecz niepowodzeniem – tak kończy się większość polowań drapieżników. Złowienie pożywienia uzależnione jest od lat ćwiczenia krzepy fizycznej, bezszelestnego poruszania się, od wrodzonego sprytu i umiejętnego wykorzystywania warunków środowiska naturalnego. Seria BBC „Łowcy”, której narratorem jest David Attenborough, i którą w przyszłym tygodniu będzie można kupić na DVD z POLITYKĄ (dwie pyty, łącznie 350 minut nagrań), pokazuje wyspecjalizowane i przebiegłe drapieżniki świata i ich zwinne, równie przebiegłe ofiary. Dla obu stron polowanie jest sprawą życia i śmierci, ale przyjmowana przez drapieżnika strategia przetrwania jest ciekawsza niż sam moment zabicia ofiary ograny w nieskończoność we wcześniejszych programach przyrodniczych.

Chodzi o to, by pokazać ludziom naturę z perspektywy zwierząt. Mniejszą ingerencję w zachowanie zwierząt i ich relację ze środowiskiem umożliwiają filmowcom wynalazki techniczne. Kamery, sprzęt używany wcześniej na przykład przez wojskowych, przystosowywane są do nowych zadań podczas kilkutygodniowych, wypełnionych czekaniem planów zdjęciowych w odludnych miejscach (to taka praca: operatorzy BBC Jeff Wilson i Mark Smith 10 lat temu po raz pierwszy sfilmowali polującą panterę śnieżną, ale na dobre ujęcie czekali w górach Pakistanu aż osiem miesięcy). Razem z rozwojem technologii dającej piękniejsze ujęcia zmienia się też wrażliwość obserwatorów: nieinwazyjne podejście filmowców zmieniło podejście widzów do ochrony przyrody, nauczyło również szacunku dla drapieżników.

Mam kły, mam pazury

Większość zwierząt rusza na łowy w nocy. BBC dopiero od kilku lat dysponuje sprzętem do kręcenia wysokiej jakości zdjęć w ciemności. Zbudowane przez techników BBC dwie kamery Starlight pozwalają filmować zachowanie zwierząt w naturalnym świetle gwiazd. Urządzenie przejmuje z nocy każdy foton światła i elektronicznie go zwielokrotnia, tak by podczas filmowania uzyskać wyraźny obraz w jakości HD. Technologia Starlight jest trafnym sposobem wykorzystania właśnie bardzo silnych czujników światła, wynikiem doświadczeń naukowców i pozyskania amerykańskiego sprzętu wojskowego. Jest również efektem poszukiwań sięgających jeszcze czasów pierwszych gogli noktowizyjnych stosowanych przez żołnierzy podczas wojny w Wietnamie. W końcu ulepszanie technologii zdjęć nocnych trwało dziesięciolecia, wystarczy porównać ostatnie serie BBC Earth z rozmytym obrazem legendarnego programu Attenborough „Życie na Ziemi” realizowanego w latach 70.

Sztuczne światła zawsze płoszyły zwierzęta, a stosowane później kamery na podczerwień nie pozwalały na uzyskanie tak dobrej jakości zdjęć. Nadal wyzwaniem jest zbudowanie kamery, która pozwalałaby na filmowanie nocą w kolorze. „Jednak dzięki Starlight już udało się uzyskać nowe dla nauki informacje: okazało się, że polujące w nocy lwy unikają przestrzeni zalanych światłem księżyca, a antylopy wariują w tym czasie ze strachu, nie będąc w stanie po ciemku korzystać w pełni z czułych zmysłów słuchu i węchu” – opowiadał w magazynie „Wired” Nick Turner z największego na świecie zespołu realizującego filmy przyrodnicze BBC Natural History Unit.

Problemem, który nadal rozpracowują technicy z BBC, jest też stworzenie zdalnie sterowanej, możliwie cichej kamery. Od 10 lat stosowany jest przez nich system Cineflex, znów przystosowana technologia wojskowa: z rakiet naprowadzających zostało wyjęte urządzenie, która powoduje, że przymocowana pod helikopterem kamera zawsze trzyma się celu. Urządzenie pozwala na stabilne wykadrowanie zwierząt z perspektywy god’s eye (z ang. oka bożego) i robienie zbliżeń w jakości HD z powietrza, z odległości nawet jednego kilometra.

„Kłopot w tym, że takie rozwiązanie od 10 lat wywołuje u widza to samo uczucie: pozwala realizować solidne, dramatyczne ujęcia pokazujące krajobraz i śledzące stado z powietrza” – tłumaczył podczas konferencji technologicznej Mike Gunton z BBC Natural History Unit. Dlatego filmowcy szukający nowych punktów widzenia coraz przychylniej patrzą na drony. Nie są doskonałe, instalowane w nich silniki elektryczne głośno szumią i odstraszają dzikie zwierzęta. Za to bardzo naturalnie wypadają ujęcia na ziemi filmowane kamerami przemysłowymi CCTV śledzącymi ruch (camballs). Zamaskowane błotem kuliste urządzenia zostawia się w okolicy legowisk lwów lub likaonów, a kable przeciąga do oddalonego kontrolera maszyny. Problem w tym, że młode drapieżniki regularnie przewracają kamery łapą.

Niedźwiedź w bazie

Coraz więcej pojawia się też eksperymentów przyrodniczych realizowanych w wirtualnej rzeczywistości. Biolodzy z nowojorskiego Baruch College zbudowali kamerę symulującą oko rekina, która pozwala zobaczyć świat podwodny tak, jak widzą go niektóre zamieszkujące głębiny gatunki – we fluorescencyjnych niebieskozielonych barwach. A projekt artystyczny realizowany w lesie Grizedale, w sercu brytyjskiego Lake District, pozwalał użytkownikom ubranym w hełmy VR zobaczyć przestrzeń tak, jak widziałaby ją ważka, żaba albo sowa. Ale to na razie tylko hakowanie ludzkich zmysłów i łączenie sztuki z technologią.

David Attenborough uczestniczył w rozwijaniu się całej potrzebnej do filmowania zwierząt technologii, w realizowaniu opartych zawsze przede wszystkim na instynkcie operatora ujęć. Pierwsze filmy Attenborough realizował na małej kamerze 16 mm, a niedawno pracował na planie projektu przyrodniczego filmowanego przez drony w trzech wymiarach. W serii „Łowcy” uczestniczył już tylko jako zamknięty w studiu nagrań narrator, ale w terenie jednocześnie pracowało aż 30 operatorów. Dla kogoś, kto 8 maja skończy 90 lat, niespecjalnie pociągające musi być przeżywanie historii, jaka przytrafiła się ekipie kręcącej wtedy w Arktyce. Wygłodniała biała niedźwiedzica, po nieudanym polowaniu na foki, zainteresowała się obserwującymi ją ludźmi: kilkakrotnie włamywała się do ich bazy. Attenborough w urodzinowym wywiadzie, który zostanie wyemitowany w BBC Earth 8 maja, mówi: „Nie mam żadnych ambicji. (...) To wielki przywilej móc zobaczyć to wszystko, co ja zobaczyłem. (…) Bardziej interesuje mnie robienie programów, w których sam nie występuję”. Jeżeli chodzi o „Łowców”, znów powtarza to, na czym bardzo zależy obecnie producentom dokumentów: zdjęcia realizowane są w taki sposób, że widz może sobie dobrze wyobrazić, że jest na miejscu razem ze zwierzęciem. Narrator w kadrze nie jest mu potrzebny.

Jaszczurka na lwie

Attenborough to ważna postać, od początku realizowania filmów przyrodniczych w latach 50. obserwował nie tylko rozwój technologii, ale także zmiany zachodzące w ludzkiej wrażliwości. Potrafi przyznać się do błędów: na początku kariery przywożone do Wielkiej Brytanii dzikie zwierzęta pokazywał w czasie programów na żywo w studiu. Pierwsze filmy kręcone były przez niego dla ludzi przyzwyczajonych do oglądania wypchanych okazów w muzeach historii naturalnej, pierwsze wyprawy z kamerą BBC dokumentowały ściąganie zwierząt do brytyjskich ogrodów zoologicznych.

Attenborough przeczytał przed podróżą książki wielkich podróżników (byli to Charles Darwin, Alfred Russel Wallace, Henry Walter Bates) i miał wyobrażenie, jak mogły wyglądać rezerwaty dzikiej przyrody. Ale jednej z pierwszych wypraw na terytorium małp nosaczy na Borneo Attenborough nie potrafił już z niczym porównać. „Nie widziałem wcześniej nawet prymitywnego materiału filmowego z tych miejsc, bo taki nie istniał. (...) Tam, gdzie dotarliśmy w Indonezji, było już całkiem dziko” – wspomina w urodzinowym wywiadzie.

Dla widzów każde pokazywane zwierzę było wtedy czymś nowym. Dziś też sporo rzeczy pozostaje w naturze do odkrycia i w „Łowcach” znalazło się m.in. ujęcie drapieżnego głębinowego planktonu. W filmach przyrodniczych zaczyna dominować nowa perspektywa: zamiast np. kolejnego ujęcia lwa polującego na gnu, filmowcy wolą filmować jaszczurkę, która odważnie łapie muchy zlatujące się do unurzanych w krwi lwów i lwic. Sama krew na ostrych zębiskach już nie jest najważniejszym ujęciem w filmie.

***

Z okazji 90. urodzin Davida Attenborough POLITYKA dołączy do następnego numeru najnowszą serię produkcji BBC „Łowcy” (The Hunt).

Polityka 19.2016 (3058) z dnia 03.05.2016; Nauka; s. 66
Oryginalny tytuł tekstu: "Łowcy polowań"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
O Polityce

Dzieje polskiej wsi. Zamów już dziś najnowszy Pomocnik Historyczny „Polityki”

Już 24 kwietnia trafi do sprzedaży najnowszy Pomocnik Historyczny „Dzieje polskiej wsi”.

Redakcja
16.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną