Trybunał Konstytucyjny Julii Przyłębskiej może być kolejnym organem blokującym ujawnienie podpisów na listach poparcia kandydatów do neo-KRS. I wcale nie będzie musiał zająć się sprawą merytorycznie.
Sprawa list poparcia dla kandydatów do KRS jest w gruncie rzeczy marginalna. Może się okazać, że były, ale się zbyły, podobnie jak monitoring z wypadku p. Szydło. Jakby nie było, sędziowie Mazur, Mitera i Nawacki nie muszą obawiać się o swoje członkostwo w KRS.
Rządzący po raz kolejny uznali się za władnych do kontrolowania legalności prawomocnych wyroków sądowych.
Kancelaria Sejmu nie ujawni list poparcia dla kandydatów do neo-KRS mimo wyroku NSA sprzed dwóch tygodni. Z kłopotu wybawił ją Jan Nowak, wieloletni polityk i radny PiS, od kwietnia prezes Urzędu Ochrony Danych Osobowych.
Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu oceni, czy Polska naruszyła konwencję wobec sędziów usuniętych z Krajowej Rady Sądownictwa. Właśnie zakomunikował tę sprawę polskiemu rządowi. W 2014 i 2016 r. rozpatrywał podobną sprawę z Węgier.
W Sądzie Rejonowym dla Warszawy-Śródmieścia ok. 70 osób złożyło wnioski o odwołanie prezesa tego sądu Macieja Mitery. Dlaczego według Obywateli RP, aktywistów innych ruchów ulicznych i niżej podpisanego Mitera musi odejść?
Leszek Mazur nie jest żoną Cezara, ale jako sędzia też powinien być poza podejrzeniami. A nie jest. Nie tylko w efekcie wątpliwego oświadczenia majątkowego.
Jakikolwiek jest powód antysędziowskiego wzmożenia prezydenta, mówi rzeczy dziwne i stawia tezy, delikatnie mówiąc, nieprzystające do standardów przyjętych w cywilizacji Zachodu. Sądy mają robić, „co ludzie chcą”.
Jeśli TSUE uzna, podobnie jak rzecznik generalny, że neo-KRS nie spełnia unijnych standardów, powstanie dramatyczne pytanie, co dalej z już powołanymi sędziami we wszystkich rodzajach i na wszystkich szczeblach sądownictwa.
Przedstawiciel prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry żądał już wyłączenia z orzekania prezesa TSUE Koena Lenaertsa, teraz PiS zmienia ustawę, by wyrok TSUE zablokować.