To, że większość zgłoszonych projektów (poza tym KO-Lewicy) nie idzie w kierunku przywrócenia praworządności, a jedynie stwarza takie wrażenie, jest oczywiste. Unia, uznając rozpoczęcie prac za wystarczające, weszłaby w tę grę pozorów.
Poparcie części opozycji dla projektu rewitalizacji Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego byłoby wbrew zawartemu niedawno Porozumieniu dla Praworządności. I wyrokom europejskich trybunałów w Luksemburgu i Strasburgu.
Powołani z udziałem nowej Krajowej Rady Sądownictwa sędziowie nie są sędziami, a sąd z ich udziałem nie jest sądem – orzekł Europejski Trybunał Praw Człowieka. Jednogłośnie.
Sędzia Paweł Juszczyszyn, który skontrolował wybór członków pisowskiej neo-KRS, po 685 dniach zawieszenia wrócił do orzekania. Na kilka godzin.
Będzie, jak było, czyli polityczny wybór sędziów do Krajowej Rady Sądownictwa. Marszałek Sejmu Elżbieta Witek właśnie ogłosiła konkurs na kandydatów. Według dotychczasowych zasad.
Projekt jest oczywiście sprzeczny z orzeczeniami TSUE i oczekiwaniami KE, dlatego wyciek o jego powstaniu można traktować jako prowokację. Pytanie: w jakim celu rząd PiS miałby prowokować Unię? I to w sytuacji, gdy stara się o akceptację Krajowego Planu Odbudowy?
W ocenie Europejskiej Sieci Rad Sądownictwa (ENCJ) stworzona przez PiS Krajowa Rada Sądownictwa nie spełnia warunku niezależności. Od trzech lat była zawieszona w prawach członka tej organizacji i nie zrobiła nic, żeby to zmienić.
Rośnie liczba orzeczeń kwestionujących prawo neosędziów do orzekania. I ruch odmowy niezależnych sędziów orzekania z neosędziami.
„Starzy” sędziowie Sądu Najwyższego zerwali obrady kolegium sądu. Wydali oświadczenie, że nie będą w nich uczestniczyć, dopóki Izba Dyscyplinarna nie przestanie działać.
Sędzia Dariusz Drajewicz to jeden z głównych beneficjentów tzw. reformy wymiaru sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry i wiceprezes obsadzonej przez władzę Krajowej Rady Sądownictwa.