Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Minister Adam Bodnar? Jest antytezą Ziobry. Szykuje się krwawe starcie

Adam Bodnar odbiera zaświadczenie o wyborze na senatora, 27 października 2023 r. Adam Bodnar odbiera zaświadczenie o wyborze na senatora, 27 października 2023 r. Jacek Szydłowski / Forum
Arcytrudna prawnie sprawa porządkowania po PiS będzie w dużym stopniu spoczywać na barkach nowego ministra sprawiedliwości-prokuratora generalnego. To on będzie w gronie rozliczanych za to, jak ten proces przebiegnie.

Jako kandydat na ministra sprawiedliwości wymieniany jest niedawny RPO, a teraz świeżo zaprzysiężony senator RP Adam Bodnar. On sam nigdy nie krył, że gotów jest podjąć to wyzwanie. Wymieniany jest także Borys Budka (KO), ale nie potwierdza czynienia zabiegów w tym kierunku. Pytany dziś w Poranku Radia TOK FM o kandydaturę Bodnara odpowiedział: „Z pewnością następcą Zbigniewa Ziobry na stanowisku szefa MS będzie osoba, która zna polską konstytucję, ma doświadczenie, jeżeli chodzi o kwestie praworządności”.

Bodnar: antyteza Ziobry

Adam Bodnar z pewnością odpowiada temu opisowi. Jest doktorem habilitowanym prawa, profesorem Uniwersytetu SWPS, ekspertem Agencji Praw Podstawowych UE, Europejskiego Instytutu na rzecz Równości Kobiet i Mężczyzn oraz rady dyrektorów Funduszu ONZ na Rzecz Ofiar Tortur, a do tego laureatem bodaj kilkunastu polskich i zagranicznych nagród za działalność na rzecz praworządności i praw człowieka. Zna się na kierowaniu urzędem: był przez pięć pierwszych lat rządów PiS rzecznikiem praw obywatelskich (2015–21), wcześniej współkierował jedną z największych polskich organizacji pozarządowych, Helsińską Fundacją Praw Człowieka.

Jest antytezą Zbigniewa Ziobry pod każdym względem: kompetencji, charakteru, przekonań, sposobu bycia. Prawnicza kariera zawodowa Ziobry jest krótka i nienaznaczona sukcesem: odbył aplikację prokuratorską i zdał egzamin, ale nie odbył asesury i nie został prokuratorem. Zajął się karierą polityczną.

Adam Bodnar oprócz działalności na rzecz praw człowieka robi karierę akademicką: przez lata był nauczycielem akademickim na UW, habilitował się i jest dziekanem Wydziału Prawa i Administracji na Uniwersytecie SWPS. Ma na koncie ponad 20 publikacji naukowych i pozycję w środowisku naukowym. Jego mentorami byli prof. Mirosław Wyrzykowski, sędzia TK w stanie spoczynku i twórca Katedry Praw Człowieka na UW, i prof. Wiktor Osiatyński, ekspert i działacz na rzecz praw człowieka, u którego studiował prawo konstytucyjne porównawcze na Uniwersytecie Środkowoeuropejskim w Budapeszcie. Skończył też kursy prawa europejskiego i angielskiego oraz prawa amerykańskiego. Wreszcie został pierwszym RPO wybranym de facto przez obywateli, bo rekomendację dały mu organizacje obywatelskie. Za to, jak wywiązał się z tej roli, dostał szereg nagród od polskich i zagranicznych organizacji i uczelni.

Czytaj też: Zdradzeni funkcjonariusze. Adam Bodnar dla „Polityki”

Surowe kary, filozofia zemsty

Zbigniew Ziobro znany jest z dosadnych wypowiedzi w stylu ludowym i konfrontacyjnego stylu bycia. Nie stroni od sformułowań obraźliwych (choćby ostatnie „fujary” pod adresem posłów niedawnej opozycji). Adam Bodnar przeciwnie: wypowiada się w sposób wyważony, otwarty na dialog, nigdy z pozycji siły.

Wizytówką Zbigniewa Ziobry jest filozofia zemsty, zwanej elegancko „odpłatą”. Kara sprawiedliwa to – według niego – kara surowa, więc zaostrzał kodeks karny przez całe swoje rządy (i niewykluczone, że sam teraz padnie tego zaostrzania ofiarą). Adam Bodnar jako działacz praw człowieka i RPO opowiadał się zawsze za sprawiedliwością naprawczą, bronił prawa do resocjalizacji i humanitaryzmu karania.

Zbigniew Ziobro sprawuje władzę w stylu autokratycznym, Bodnar jako RPO postawił na jak najszerszą współpracę z ekspertami i – przede wszystkim – organizacjami pozarządowymi. Jest zwolennikiem powrotu do zasady prokuratorskiej niezależności.

Zbigniew Ziobro zbudował swój urząd, i w ogóle swój polityczny byt, na konfrontacji, byciu „przeciwko”, a nie „za”. Hołduje poglądowi, że prawem nie jest prawo, ale wola rządzących, którzy zostali wyniesieni do władzy przez suwerena. Dokonał daleko posuniętej destrukcji dotychczasowego systemu tak prawa, jak i wartości, na których był oparty. Adam Bodnar jest człowiekiem dialogu i kompromisu i przez całe rządy PiS występował w obronie ładu i wartości, które niszczył Ziobro w imieniu władzy PiS.

Czytaj też: Studenckie śledztwo Ziobry. Ta sprawa obrosła już legendą

System PiS do dekonstrukcji

Jeśli zostanie ministrem sprawiedliwości-prokuratorem generalnym, Adam Bodnar będzie musiał jednak dokonać dzieła destrukcji. Zanim bowiem odbuduje się sądownictwo i prokuraturę, trzeba zburzyć system, który z PiS stworzył Zbigniew Ziobro. I, jak wiadomo, nie tylko stworzył, ale wycofując się, także zaminował i zabetonował. Jako minister Adam Bodnar musiałby poradzić sobie ze sprawą neosędziów, neoprezesów i innych neofunkcyjnych w sądownictwie, a także neo-KRS, której jest z mocy konstytucji członkiem.

Z kolei jako prokurator generalny musiałby stanąć do, być może krwawej, konfrontacji z namiestnikiem Zbigniewa Ziobry, czyli prokuratorem krajowym, którego Ziobro zabetonował na stanowisku (odwoływalny tylko za zgodą prezydenta) i wyposażył w kompetencje prokuratora generalnego. W tym starciu może być konieczne, aby Bodnar – jeśli zostanie ministrem-prokuratorem – wykonywał czynności procesowe prokuratora w konkretnych sprawach, bo takie prawo Ziobro przyznał sobie w ustawie o prokuraturze. I to konfrontując się przy tym z namaszczonym przez Ziobrę prokuratorem krajowym. W tych warunkach wyrwanie prokuratury spod wpływu Ziobry i przywrócenie poszanowania dla prokuratorskiej niezależności będzie jednym z najtrudniejszych, jeśli nie najtrudniejszym zadaniem. Tym bardziej że rozliczanie rządów PiS musi polegać na egzekwowaniu odpowiedzialności od jego funkcjonariuszy. Także odpowiedzialności karnej, czego bez niezależnej prokuratury przeprowadzić się nie da.

W ogóle arcytrudna prawnie sprawa porządkowania po PiS będzie w dużym stopniu spoczywać na barkach ministra sprawiedliwości-prokuratora generalnego. To on będzie w gronie rozliczanych za to, jak ten proces przebiegnie. Na ile praworządnie, a/i na ile skutecznie. Jako działacz na rzecz praw człowieka i były RPO musi brać pod uwagę także prawa rozliczanych.

Czytaj też: Idzie demolka w prokuraturze

Bodnar dla „Polityki”: najpierw KPO

Pytany o to przez „Politykę” powiedział, że ten proces powinien godzić rozmaite wartości, które nieuchronnie będą w konflikcie. Na przykład w kwestii neosędziów, ważności ich nominacji przez neo-KRS oraz ich orzeczeń trzeba pamiętać, że dla obywateli liczy się przede wszystkim sprawność wymiaru sprawiedliwości. – Jako RPO było mi o tyle łatwiej, że mogłem się zawsze odwołać do konstytucyjnych standardów praw człowieka. A minister musi brać pod uwagę także racje polityczne i takie wartości jak sprawność funkcjonowania państwa, członkostwo w Radzie Europy i Unii Europejskiej – powiedział.

Priorytetem jako ministra byłoby dla niego na początek odblokowanie pieniędzy na KPO. A do tego, jak wiadomo, trzeba, żeby Polska wykazała się postępami w naprawie wymiaru sprawiedliwości. Jednym z pomysłów Adama Bodnara jest jak najszybsze przystąpienie do unijnej Prokuratury Europejskiej, co wymusi na naszej prokuraturze dostosowanie do europejskich standardów i procedur. Chciałby też przywrócenia w ministerstwie komisji kodyfikacyjnych: prawa cywilnego i karnego, żeby proces tworzenia prawa przestał być polityczny i chaotyczny i aby wpływ mieli na niego prawnicy z niekwestionowanym autorytetem i kompetencjami.

Na przedstawienie koalicyjnej Rady Ministrów poczekamy zapewne do świąt, bo wtedy wyczerpie się maksymalny czas, w którym prezydent może wykonać swój drugi – i ostatni – krok przy wyznaczaniu kandydata na szefa przyszłego rządu.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną