Czy PiS już polubił Niemców?
Powojenną zachodnią granicę na Odrze i Nysie nazywano poetycko granicą pokoju. Sąsiadowaliśmy przez nią z bratnią NRD. Ale i z braćmi przychodziło toczyć o nią ciężkie boje.
Trudno o lepszy symbol pogubienia się zachodnioniemieckich elit. Dwoje byłych enerdowców prowadzi dwie największe partie: Angela Merkel – chadecję, a Matthias Platzeck – socjaldemokrację. Razem mają naprawić zegarek zepsuty przez poprzedników.
W orędziu biskupów polskich do biskupów niemieckich, wydanym 18 listopada 1965 r. na zakończenie obrad Soboru Watykańskiego II, znalazły się słowa, które władza komunistyczna wykorzystała do rozprawy z Kościołem. „Wyciągamy do Was nasze ręce oraz udzielamy wybaczenia i prosimy o nie”.
Bezrobotna mieszkanka zakazanej dzielnicy Konina Barbara N. ma sześcioro dzieci. Żadne z nich nie jest już pod jej opieką. Najmłodsze niemowlę Barbara miała sprzedać parze bezdzietnych Niemców. Ta sprawa zbulwersowała Konin, Polskę i Niemcy.
Charakterystyczną cechą niemieckiej polityki zagranicznej jest jej ciągłość od 1949 r. Jak będzie teraz, kiedy zmienił się nie tylko rząd, ale i świat wokół?
Angela Merkel to fenomen niemieckiej sceny politycznej. Nic nie wskazywało na to, że rozwiedziona i ponownie zamężna bezdzietna ewangeliczka z NRD zrobi tak zawrotną karierę w konserwatywnej CDU. Ani tym bardziej, że zostanie pierwszą w historii Niemiec kobietą-kanclerzem.
Niemcy roku 2005 to kraj wewnętrznie popękany i pozbawiony kompasu. Dwa zdjęcia na pierwszych stronach gazet – dwoje konkurencyjnych tryumfatorów, Angela Merkel i Gerhard Schröder, z prawie równym wynikiem wyborczym – najlepiej oddają niemiecką schizofrenię.