Rosja po upadku pierestrojki, a potem komunizmu, jest już innym krajem. Zmiany dotyczą też picia. W wielu regionach tego kraju przepadła Stolicznaja, zagubiło się Sowietskoje Szampanskoje...
Rosja, którą przed rokiem dosłownie przykuła do Morza Barentsa informacja o katastrofie okrętu podwodnego „Kursk”, teraz – wbrew triumfalnym meldunkom – dość spokojnie przyglądała się podnoszeniu wraku z dna.
Chcąc zamazać złe wrażenie sprzed roku, Rosjanie postanowili wydobywać „Kursk” przy otwartej kurtynie. Najważniejszy akt tego spektaklu rozegra się jednak dopiero za kilkanaście miesięcy.
Niedaleko od Czelabińska, w niewielkich zakładach tkackich – bez zbędnego rozgłosu i szumu – zaczęto wyrabiać makatki z głową Putina na złotym tle. W Magnitogorsku otwarto zaś dla zwiedzających pomieszczenie dyżurnych, które niedawno odwiedził prezydent.
Vaira Vike-Freiberga. Prezydent Łotwy
W 1991 r. była szansa ruszyć do przodu, ale Rosja nie odważyła się na reformy. Dziś myśli o odbudowywaniu Związku Sowieckiego – przynajmniej symbolicznie. A jej celem jest uzależnienie całej Europy. Ale to się nie może udać – twierdzi Władimir Bukowski i wróży Rosji rozpad.
W 1981 r. świeżo upieczony absolwent Instytutu Sztuki Teatralnej Władimir Gusinski reżyserował swój pierwszy dyplomowy spektakl „Tartuffe”. Dziś jego własna życiowa kariera staje się dramatycznym wariantem komedii Moliera. Łącznie ze sceną końcową: „– Za co mnie do więzienia? – Niewdzięcznością rozgniewał monarchę zatwardziały błazen”.
Władimir Putin – po roku od wygranych wyborów – postawił swoich ludzi na czele resortów nazywanych – niezgrabnie, lecz wymownie – „siłowymi”. Co to za posunięcie? – Złapać za gardło, nie dać oddechu.
Władza w Moskwie nie posłuchała kosmonautów z Gwiezdnego Miasteczka – narodowych bohaterów poprzedniego i obecnego imperium, pozytywnych charakterów ze szkolnych czytanek, weteranów wyścigu w kosmosie. Do ostatniego dnia występowali w telewizyjnych programach ubrani w paradne mundury i dawali wywiady do gazet. Bronili stacji orbitalnej Mir i etosu kosmonauty. Robili świetne wrażenie, tacy kompetentni i spokojni w gniewie. Mówili, że Mir powinien latać na chwałę Rosji, a tu sprawa polityczna i ktoś mocny uparł się zrobić ze stacji widowisko dla rybaków z wysp Pacyfiku. Po nagraniu w telewizji kosmonauci jechali 50 km na wschód od Moskwy, do zony za murem, do bloków Gwiezdnego Miasteczka, gdzie niektórzy z nich mieszkają i pracują od czasu lotu Jurija Gagarina. Czekają na wielki upadek.