Ceremonia zaprzysiężenia drugiego w historii prezydenta Rosji była świetnie wyreżyserowanym spektaklem, symbolizującym pokoleniową zmianę warty na szczytach władzy w Rosji. Koniec epoki Jelcyna i początek Rosji Putina, w której zatriumfują patriotyzm, silna władza, etatyzm, dyktatura prawa, solidaryzm społeczny – przeciwstawione przez nowego prezydenta dotychczasowej degradacji Rosji, degrengoladzie elit rządzących i anarchii politycznej.
Ambicją prezydenta Władimira Putina wydaje się uratowanie, ile się da, z dawnego imperium, powiązanie tych wszystkich naderwanych nitek, które przez lata łączyły republiki – i mieszkańców – dawnego ZSRR.
[dla koneserów]
Gdy Michaił Nikołajewicz Tuchaczewski obejmował dowództwo Frontu Zachodniego, miał 27 lat i sławę pogromcy admirała Kołczaka i generała Denikina. W czasie wojny światowej był oficerem carskiej armii. Ranny dostał się do niewoli niemieckiej, z której uciekł. Rewolucja rosyjska wyniosła go na szczyty hierarchii wojskowej. Był genialnym dyletantem, a właśnie tacy często przechodzą do historii.
Stany Zjednoczone i Europa stoją w obliczu wyzwań nowej generacji. By je podjąć, Ameryka powinna zacząć od współdziałania ze swymi demokratycznymi partnerami i sojusznikami. Najbardziej naturalnymi są demokracje europejskie. Tymczasem niektórzy Europejczycy wciąż promują jedność starego kontynentu jako przeciwwagę względem Stanów Zjednoczonych. Jak na ironię taki punkt widzenia ujawnia brak zaufania w zdolność Europy do wniesienia wkładu w sprawy światowe.
Putin jest całkowitym przeciwieństwem Jelcyna. Nawet pod względem wyglądu zewnętrznego. Jelcyn – potężny, zwalisty, nieruchawy, ale z otwartą, szeroką rosyjską duszą. Putin – niewysoki, szczupły, energiczny i zamknięty w sobie. Nawet to, że Jelcyn grał w tenisa, grał źle, jego partnerzy rozmyślnie z nim przegrywali, ale grał, a Putin woli walkę bezpośredniego kontaktu, sambo, judo, wiele mówi o ich charakterach.