Sytuacja kraju jest znacznie gorsza, niżby to wynikało z rządowej propagandy. Jeśli tempo wzrostu gospodarczego jest blisko trzykrotnie niższe niż dwa lata temu, to jest to zmiana zasadnicza i obok czynników zewnętrznych wpływ na to mają błędy gabinetu Jerzego Buzka. Mówię tutaj o niebywałej, oburzającej, wręcz wulgarnej niekompetencji ekipy rządzącej. Tak więc krytyka jest uzasadniona.
Partia SLD wybrała tymczasowe władze i przyjmuje nowych członków. Według Leszka Millera powinno być ich ostatecznie sto tysięcy. Na razie udało się przyjąć niespełna jedną czwartą tej liczby, wśród nich Andrzeja Celińskiego, co było sensacją sezonu. Już jednak pojawiły się opinie, że do nowego SLD pcha się przede wszystkim stary PZPR-owski aparat. Zaczął się także spór, czy najpierw ma powstać partia czy jej program? I co w tym programie napisać.
Po niemal dziesięciu latach istnienia rozwiązała się Socjaldemokracja RP, partia - spadkobierczyni siły przewodniej PRL. Rozwiązanie było planowe, naturalne i bezbolesne. Delegaci na ostatni kongres partii zgodzili się ze swoim kierownictwem, iż misja ich ugrupowania została zakończona, że potrzebne jest "nowe otwarcie", pod znaną zresztą nazwą - SLD. Istotny był jeszcze jeden argument. Zasady ordynacji wyborczej zapisane w konstytucji pozwalają wystawiać do wyborów wyłącznie listy partyjne.
Leszek Miller zaproponował, aby powołać Forum Opozycyjne, w którym SLD miałby przewodzić siłom politycznym niechętnym rządowi Jerzego Buzka. Jest to przygotowanie artyleryjskie do walki decydującej - o odświeżoną twarz polskiej lewicy. Miller jest w swoim postanowieniu zdeterminowany: - W ciągu miesiąca, maksymalnie dwóch, przedłożymy w sądzie wniosek o zarejestrowanie nowej partii politycznej o nazwie SLD.