Wielkanoc daje początek wiosennym wyjazdom do Rzymu. Zbliża się też sezon turystyczny i znów Polacy wyruszą na szlaki wiodące na południe w poszukiwaniu słońca i smaków śródziemnomorskiej kuchni. Warto więc trochę powspominać, by wskazać czytelnikom kierunek wędrówki. Mniej wymagającym lub posiadającym cieńsze nieco portfele zaproponujemy podróże znacznie krótsze. Co nie znaczy, że mniej atrakcyjne.
Klasyczny Włoch to mammone, synek mamusi, marzący o cnotliwej żonie-anielicy, którą gotów zdradzić przy pierwszej okazji z superblondyną o urodzie ulicznicy.
Włoski port Otranto na Adriatyku od lat jest celem uchodźców z trzech kontynentów. Setki motorówek przybijających do wybrzeży Pulii, nieskuteczne kontrole, dramat dziesiątków tysięcy ludzi, którzy uciekając przed piekłem nie zawsze znajdują ziemię obiecaną. Nielegalna imigracja uczyniła z Italii drzwi do Europy i stała się dla niej niemałym problemem.
Na Piazza Navona święty Mikołaj gra na saksofonie. Do czerwono-białego grajka puszcza oko jasnowłosa wróżka w tiulach. Ludzie biją brawo i rzucają datki. Krąg pęka; gapie mieszają się z wielojęzycznym tłumem oblegającym niekończące się rzędy świątecznych straganów. Ta scena nie byłaby możliwa w wielu innych słynnych miejscach Wiecznego Miasta. Saksofon rzymskiego Mikołaja zagłuszony zostałby jazgotem pneumatycznych młotów. Watykan na Wielki Jubileusz 2000 zdąży, czy zdąży Rzym? Już nie zdążył – macha ręką rzymski lud, ale nie wątpi, że tą „pizzą” ktoś na pewno naje się do syta.
Jest za co dziękować. Za strzelone bramki, wyleczone kontuzje, a przede wszystkim za opływający w dostatki i zaszczyty żywot piłkarza. "Grazie Dio" - tak zatytułował swoją książkę Giampaolo Mattei. Dziennikarz watykańskiej gazety "Osservatore Romano" wyciągnął największe gwiazdy futbolu na religijne wyznania.
Prasa włoska bije na alarm: młodzież nie ma tożsamości politycznej, unika słów "zaangażowanie" czy "obowiązek", nie lubi ryzyka. Czyta mało, a jeśli już to komiksy, nie przegląda gazet, a ucieczkę przed rzeczywistością zapewnia sobie dzięki srebrnemu ekranowi (na Północy rywalizującemu z wszechobecnym komputerem).
Duża część Szkotów, Katalończyków, większość Kosowian, Baskowie i Umberto Bossi z północy Włoch chcieliby mieć własne państwa. W Europie działa kilka silnych ruchów separatystycznych. Co nimi kieruje? Jak pogodzić separację, a nawet izolację - z integralnością państwa i z integracją kontynentu?
Sprawa Adriana Sofriego od dziesięciu lat wywołuje skrajne reakcje. Dla jednych to niewinna ofiara politycznej intrygi i nieudolności sądów; dla drugich - ekstremista, słusznie ukarany inspirator politycznego zabójstwa, głosiciel lewackiej ideologii przemocy w "latach ołowiu", jak Włosi nazywają początek lat 70. w swoim kraju. Gdzieś pomiędzy tymi skrajnościami powinna się sytuować spokojna refleksja nad różnicą między odpowiedzialnością karną, polityczną i moralną, nad rozmywaniem się tej odpowiedzialności wraz z upływem czasu i zmianą życiowych postaw.
Mohammed Chatami, prezydent Islamskiej Republiki Iranu, miał aż nadto powodów do radosnego uśmiechu, gdy w ubiegłym tygodniu witał się z Janem Pawłem II. W ogóle lubi się uśmiechać, co nadal czyni go wyjątkiem pośród hierarchów w jego kraju. Stał się ponadto pierwszym irańskim przywódcą składającym oficjalną (nieoficjalnie był w ONZ) wizytę na Zachodzie po rewolucji 1979 r.
Sensacyjne wywiady, tajemnicza apteka w Bolonii i tajne laboratorium w Rzymie. Podejrzenia i pomówienia, podsłuchy i zasadzki, przesłuchania i zeznania, plotki i dowody! Afera dopingowa we włoskim futbolu roznamiętnia Włochów.