Braunau am Inn związane jest na zawsze z osobą Adolfa Hitlera – to jego miejsce urodzenia. Austriackie miasto musi żyć z tym dziedzictwem. Pytanie tylko – jak?
Autor przywrócił ludzką twarz jednej z 750 polskich wiosek spacyfikowanych przez hitlerowców.
5 października 1939 r., w czasie niemieckiej defilady zwycięstwa w Warszawie, polscy saperzy planowali zamach na Hitlera. Gdyby tylko udało się zdetonować 500 kg trotylu, druga wojna światowa potoczyłaby się zupełnie inaczej.
Dla „policji jawnych, tajnych i dwupłciowych” książka ta powinna być lekturą obowiązkową.
W bitwach kampanii wrześniowej polska armia stanęła do walki z agresorem o wyraźnej przewadze liczebnej, technicznej, a do tego na dopingu.
Gdy hitlerowcy dochodzili do władzy, zapowiadali, że oczyszczą Niemcy z liberalnej zgnilizny. Życiem rządzić miała zasada: „Ty jesteś niczym, twój naród jest wszystkim”. Państwo rozciągało kontrolę nawet na zachowania seksualne.
Antyżydowskie nastroje w Niemczech były obecne już od momentu dojścia Hitlera do władzy. Jednak to ustawy norymberskie dały antysemickiej histerii prawną legitymację i uruchomiły najstraszliwszy proces w dziejach ludzkości.
Jak się okazuje, zachowały się ich dziesiątki, jeśli nie setki tysięcy: listów, jakie Niemcy w dwudziestoleciu międzywojennym, a także w latach wojny pisali do Führera.
Do grona pisarzy tworzących tzw. historie alternatywne, z Hitlerem w jednej z głównych ról, dołączył ostatnio polski autor Marcin Wolski. W jego wersji wykręcamy führerowi numer i zgarniamy całą pulę.
To wstyd, że 20 lat po upadku komunizmu probierzem stosunków polsko-niemieckich jest polityczny upór Eriki Steinbach, urodzonej w 1943 r. córki okupacyjnego podoficera, a nie moralne i polityczne przesłanie takich rzeczniczek dialogu i pojednania jak Freya von Moltke i Marion Dönhoff.