W połowie lipca w drzwiach Ministerstwa Rolnictwa stanął ksiądz i wyciągnął z torby pół litra. Prosił o pomoc. Przezroczysty, mocny jak spirytus denaturin z etykietką siedleckiego Polmosu, po 3,20 zł za butelkę, bardzo bowiem zasmakował podlaskim rolnikom, głuchym na padające z ambony gromy.
Pod obrady Sejmu trafiły dwa kolejne poselskie projekty nowelizacji ustawy o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi. Posłowie, głównie z klubu AWS, chcą całkowitego zakazu reklamy i promocji alkoholu (także w sferze skojarzeń: puszczanie oka, wódka-łódka, kształt butelki), zakazu sprzedawania alkoholu nieletnim, zmiany definicji napoju alkoholowego (0,5 zamiast 1,5 proc. zawartości alkoholu) i zaostrzenia warunków przydzielania koncesji na handel nim. Gdyby Sejm przyjął oba projekty, byłaby to już jedenasta i dwunasta nowelizacja ustawy z 1982 r. Trąci to hipokryzją, bo parlamentarna walka z piciem sprowadza się do powielania – łatwych do ominięcia – zakazów, podczas gdy w całej Polsce żyją ludzie, którzy codziennie się upijają i nigdy nie słyszeli, że alkoholizm leczy się u nas za darmo. Nigdy też nie trafią na odwyk, bo kasa chorych zamknęła im pobliski ośrodek terapii uzależnień. I wcale nie zdają sobie sprawy, że alkoholizm to choroba. Czy tysiące takich ludzi, gdy pewnego dnia nie zobaczą reklamy piwa w telewizji, wreszcie przestanie pić?
Ponad trzysta tysięcy osób rocznie korzysta w Polsce z usług izb wytrzeźwień. Decyzja o umieszczeniu w placówce wiąże się z pozbawieniem wolności. Czy ta władza (sądząc z liczb – najbliższa przeciętnemu obywatelowi) nie bywa nadużywana i czy polskie „żłobki” są legalne – przeanalizowali na trzeźwo sędziowie Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Oto wnioski.
"Alkohol kradnie wolność" - to hasło nowej ogólnopolskiej kampanii profilaktyczno-edukacyjnej, którą 18 października rozpoczęła Państwowa Agencja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych. Ostrzeżenie ma trafić do młodzieży, by nie chodziła (podchmielona) na pasku browarów, winiarni i gorzelni.
Pani psycholog z podwarszawskiego domu dziecka bada nowo przyjęte dzieci testem na rozumienie znaczeń. Co to jest to, co tamto. 8-letni Darek nie zna sensu wielu słów, ale inne rozumie doskonale. Jest więc tylko zaniedbany, te braki można nadrobić. Co to jest na przykład nóż, do czego służy? Nóż jest po to, żeby zarżnąć człowieka na śmierć – odpowiada Darek.
Zwolennicy reklamy piwa mówią, że naród będzie fizycznie i moralnie zdrowszy, jeśli zrezygnuje z wódki na rzecz lżejszego piwa. Przeciwnikom także chodzi o naród, a zwłaszcza jego przyszłość - młodzież. Dla niej piwo jest tak samo groźne. Parlamentarzystów rozgrzewa powszechnie omijany zakaz reklamy. Jedne partie (AWS, ROP) usiłują prawo uszczelnić, inne (SLD, UW) zliberalizować. W Sejmie zwyciężyła opcja druga, ale Senat ją odrzucił. Teraz piwo znów warzy Sejm. Argumenty o wpływie reklamy na spożycie są ważkie, ale nie jedyne. W tym wszystkim chodzi również o pieniądze. Co roku przepijamy 4,5 miliarda dolarów. Na rynku zrobiło się ciasno, a każdy wytwórca chciałby sprzedać więcej. Obóz piwa zaatakował więc obóz wódki. W tej walce piwo zdaje się być mocniejsze.