Duże firmy coraz dokładniej badają przyszłych klientów. Programy komputerowe sprawdzają zarobki, liczebność rodziny, markę samochodu, wysokość opłat za mieszkanie, a nawet nasze linie telefoniczne. Potem same wydają werdykt – należy się kredyt, karta, polisa, zniżka czy nie.
Dla banków oznaki ożywienia gospodarczego są niczym wystrzał startera w wyścigu o pieniądze klientów. Co prawda, na razie nie kwapią się do obniżania opłat i prowizji, ale kuszą konkursami, prezentami i technicznymi nowinkami.
W Polsce jest w użyciu ponad 17 mln kart płatniczych; ale ledwie kilka procent z nich to karty kredytowe. Jednak już wkrótce wszyscy, którzy mają jakieś stałe dochody, choćby niewielkie, będą mogli za pomocą karty kupować na kredyt. Nadchodzi era kuszenia łatwymi pieniędzmi i związanych z nimi pułapek.
Islamska bankowość także opiera się na wskazówkach Koranu. Najbardziej znaną zasadą stosunków finansowych jest zakaz praktykowania riba. Niektórzy uważają, że riba to lichwa, inni twierdzą, że termin ten odnosi się do wszelkich odsetek nie tylko od długu i pożyczki, ale także od kapitału i inwestycji.
Od wtorku Polacy, po raz pierwszy w życiu, bez zezwoleń mogą wreszcie za granicą zakładać konta bankowe, kupować papiery wartościowe i zaciągać kredyty. Ocenia się, że obywatele polscy dysponują majątkiem przekraczającym 100 mld dol. Ile z tego wycieknie za granicę?
Bank twoim przyjacielem! – twierdzą bankowcy. Bank moim wrogiem – odpowiadają klienci. Superkonta, ekstralokaty, niebywale tanie kredyty – takimi ofertami banki kuszą klientów. Zwabieni ofertą szybko przeżywają rozczarowanie, rzadko kto bowiem czyta informacje drobnym druczkiem znajdujące się na końcu każdej reklamy.
W ubiegły piątek przypuszczono szturm na siedzibę Banku Wschodniego w Białymstoku. Klienci próbowali wedrzeć się do placówki drzwiami i oknami. Mieszkańcy miasta, w którym przed laty Julian Marchlewski osobiście dowodził rewolucją, wpadli w panikę na wieść, że w miejsce prezesa banku powołano komisarza.
Kto pamięta jeszcze lekcje marksizmu, ten nie będzie miał wątpliwości: Polski właściwie nie ma. Nasze banki są opanowane przez obcy kapitał, czyli nie są już nasze, chociaż ich nazwy brzmią swojsko. Tymczasem nasi rodacy, którzy poszli na służbę do obcych, twierdzą: nie ma banków polskich i zagranicznych, są tylko banki dobre i złe.
Od kilkunastu dni Allied Irish Banks (AIB), potężna grupa finansowa, liże rany zadane przez jednego człowieka. Jest nim John Rusnak, zbyt ambitny i nad wyraz niefrasobliwy makler z Baltimore. Jego spekulacje walutowe kosztowały największą irlandzką grupę bankową co najmniej 750 mln dolarów.