Egipt zagroził „strasznymi konsekwencjami”, a prezydent USA Joe Biden oświadczył, że Izrael nie powinien prowadzić operacji w Rafah bez zapewnienia bezpieczeństwa cywilom. Spełnia się najgorszy scenariusz.
Zdaniem Ameryki efektem wojny w Strefie Gazy powinien być nowy regionalny porządek, w którym obok „czującego się bezpiecznie” Izraela będzie miejsce dla niepodległej Palestyny. Podobny plan układają kraje arabskie. Czy Izrael traci historyczną szansę na pokój?
Coraz głośniej mówi się o zaniedbaniach, które doprowadziły do masakry z 7 października, mimo licznych sygnałów, że Hamas szykuje się do wojny.
Izrael, siły międzynarodowe, Autonomia Palestyńska? Waży się przyszłość Gazy i trwają ustalenia, pod czyim będzie zarządem, kiedy wojna się zakończy. Najpewniej nie będzie to żadna z wymienionych stron.
Czy Izrael zmienia się pod wpływem wydarzeń 7 października i wojny w Gazie? 1200 zabitych w Izraelu, 200 porwanych, ponad 20 tys. zabitych w Gazie, w tym tysiące członków Hamasu, ale i tysiące kobiet i dzieci.
Siły Obronne Izraela (IDF) i Hamas w ostatniej chwili zgodziły się na przedłużenie rozejmu o siódmą dobę. Sekretarz stanu USA Antony Blinken przyjechał do Izraela z misją dyplomatyczną, która ma doprowadzić do zakończenia walk.
Mimo propozycji zawieszenia broni w zamian za zwolnienie części zakładników rząd Beniamina Netanjahu ma wciąż jeden cel: zniszczyć Hamas. Tylko co dalej?
Mija czwarty dzień obowiązywania zawieszenia broni, w ramach którego Hamas miał uwolnić 50 zakładników, a Izrael wypuścić 150 palestyńskich więźniów.
Gazańskie władze twierdzą, że liczba ofiar cywilnych przekroczyła 11 tys.
Golda Meir jest dla Izraelczyków po prostu Goldą, Beniamin Netanjahu – Bibim. Tej familiarności nie należy utożsamiać z sympatią. Golda była szanowana nawet przez przeciwników, Bibi był dla połowy Izraela zbawcą, dla drugiej – nieszczęściem. Teraz, po rzezi 1,4 tys. Izraelczyków przez Hamas, jego odejścia pragnie już większość obywateli.