Służby w domu byłego ministra sprawiedliwości, wniosek w sprawie Trybunału Stanu dla Adama Glapińskiego, Polska wygrywa z Walią w karnych, „Polityka” o nominatach z Collegium Humanum, katastrofa mostu w Baltimore.
We wszystkich sejmikach wojewódzkich PiS ma 221 radnych, aż 124 z nich dostało w kończącej się właśnie kadencji posady w spółkach Skarbu Państwa, agencjach rolnych i instytucjach zależnych od rządu. Liczni wciąż trwają na tych stanowiskach i znów startuje w wyborach. Dla wielu przepustką do rad nadzorczych państwowych spółek był dyplom MBA z głośnego Collegium Humanum.
„Polityka” dotarła do wykazu 63 uczelni, na których kandydaci do rad nadzorczych zdobywali MBA. Najwięcej dyplomów przynosili z Collegium Humanum i z jeszcze jednej uczelni rektora Pawła C.
Zbadanie i ujawnienie nadużyć PiS służyć ma nie rozrywce mediów i publiczności, ale postawieniu właściwej diagnozy – jakie mechanizmy zostały użyte do prywatyzacji państwa przez partię i co zrobić, aby do takich sytuacji nie dochodziło w przyszłości.
Wygląda na to, że najgorsze, w co można było w ostatnich latach zainwestować, to dyplom ukończenia Collegium Humanum.
O ile w przypadku polityków PiS trudno mówić o jakimś dysonansie poznawczym czy zaskoczeniu (nie takie rzeczy dzieją się w tym środowisku), o tyle inaczej ma się sprawa z oficerami czy posłami PO. Żołnierz przyjmujący fałszywy dokument hańbi swój mundur, a poseł hańbi swój mandat.
Dyplomy MBA, które były uzyskane w ramach działalności przestępczej na Collegium Humanum, prawdopodobnie będą unieważniane. „Polityka” jako pierwsza w 2020 r. pisała o CH i działalności jej rektora i założyciela Pawła C.
Gdy media ujawniły nieprawidłowości w funkcjonowaniu Collegium Humanum, Donald Tusk ogłosił wewnętrzny audyt w partii. Na liście absolwentów jest m.in. prezydent Wrocławia Jacek Sutryk, którego PO planowała poprzeć w najbliższych wyborach.
Collegium Humanum to szkoła, w której politycy władzy hurtowo i ekspresowo zdobywają tytuł MBA, pozwalający im zasiadać w radach nadzorczych państwowych spółek. „Polityka” zdobyła cały test z 30 pytaniami.
Do państwowych spółek trafiają ludzie, którzy zdobyli dyplomy, zdając kompromitująco banalne testy.