Mija miesiąc od wizyty w Białym Domu prezydenta Andrzeja Dudy. Wypowiedziane przez niego słowa „Fort Trump” na określenie potencjalnej stałej bazy USA w Polsce zrobiły karierę, ale raczej nie pomogły samej idei.
Nadchodzące wybory do Kongresu to pierwsza cenzurka Donalda Trumpa. Zapowiadało się na klęskę, ale prezydent USA ostatnio ma dobrą passę.
Senator Elizabeth Warren odpowiada na zarzuty Donalda Trumpa, że bezpodstawnie chwali się swoim rzekomym indiańskim pochodzeniem.
Im dłużej trwa dobra koniunktura, tym bardziej wszyscy boją się krachu. A amerykański prezydent tradycyjnie podgrzewa atmosferę.
Drugi konserwatywny sędzia nominowany przez Trumpa do Sądu Najwyższego ostatecznie przeważa szalę na korzyść prawicy na całe pokolenie, bo obaj liczą sobie ok. 50 lat, a będą orzekać dożywotnio.
Donald Trump nie doszedł do swego majątku wyłącznie własną pracą, tylko głównie dzięki pomocy ojca.
Badania Pew Research nie pozostawiają złudzeń: wizerunek Ameryki nadal cierpi na prezydenturze kandydata Republikanów.
Król najemników Erik Prince chciałby sprywatyzować politykę zagraniczną USA. Pomysł można by uznać za absurdalny, gdyby nie sprzyjał mu Donald Trump.
Euforia związana z Fort Trump nie trwała długo. Z Pentagonu nadchodzą studzące entuzjazm wypowiedzi wiceministra i sekretarza obrony USA.
Nakładając kolejne cła na Chiny, Donald Trump stawia władze w Pekinie w bardzo trudnej sytuacji. Nie są one w stanie odpowiedzieć cłami w podobnej skali, a każde działanie Chin na niekorzyść USA jeszcze bardziej rozkręci trwającą wojnę handlową.